Wspólna sprawa. Od września 2016 roku zaczął się gorący okres intensywnych działań pozakodowskiej opozycji ulicznej. To był czas współdziałania najrozmaitszych grup i grupek, które z KOD wypączkowały, albo powstawały niezależnie. Większość ich członków o KOD 1.0 tak czy siak się otarła. Stowarzyszenie OSA po przyłączeniu się doń ORD stało się również realną siłą działającą na ulicy. Dostarczaliśmy sprzęt i pracę wolontariuszy na eventach i protestach wszystkich grup opozycji demokratycznej. Wspieraliśmy Obywateli RP na kontrmiesięcznicach każdego dziesiątego dnia miesiąca. Kobiety z rodzącego się właśnie Strajku Kobiet i drobniejszych, acz równie istotnych jak Protest Kobiet. Wspieraliśmy obrońców praw zwierząt, Zielonych etc.

23 września kaczy sejm odrzucił projekt „Ratujmy Kobiety”

na co zareagowała partia Razem, organizując czarne protesty. Kobiety całego kraju zaczęły się organizować. Na 3 października zaplanowały ogólnokrajowy protest, który przeszedł do historii jako Czarny Poniedziałek. Pod koniec września przyjaciółka napisała mi, że dziewczyny coś chcą robić, ale nie bardzo wiedzą jak się do tego zabrać. Od słowa do słowa zostałem pierwszym i na długo jedynym mężczyzną w sztabie Warszawskiego Strajku Kobiet.

Spotkania

odbywały się w siedzibie szkoły tańca na Woli blisko kina Femina. Podzieliłem się doświadczeniami kilku miesięcy organizowanych protestów. Ustaliliśmy gdzie i jakie protesty przeprowadzimy, mnie przypadło miejsce przy stacji metra Świętokrzyska. Osobiście uważam ten event za jeden z najlepszych jakie organizowałem. Przez kilka godzin przewinęło się tam około pięciu tysięcy osób, zebraliśmy prawie trzy tysiące podpisów pod petycją o skrócenie kadencji parlamentu. Mikrofon chodził pomiędzy uczestnikami, moja rola ograniczała się do podawania go kolejnym mówcom.

Pojawił się TVN

pani redaktor dopytywała się, kiedy będą przemawiać VIP-y. Odpowiedziałem, że tu VIP-ami są wszyscy uczestnicy i innych nie przewiduję. Na takie dictum ekipa się zwinęła… Około 9 rano skrzyżowanie Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej zostało zablokowane przez chodzące przejściami kobiety, które potem przemaszerowały pod siedzibę PiS na Nowogrodzkiej. Po południu uczestnicy eventów na mieście spotkali się pod kolumną Zygmunta, było nas ponad 35 tysięcy.

Październikowa kontrmiesięcznica była przełomowa

po raz pierwszy było nas więcej niż smoleńskich sekciarzy. Jednocześnie była ostatnią z serii niekonfrontacyjnych, na których protestowaliśmy przeciwko temu co się tam odprawia, ale szanowaliśmy prawo sekciarzy do ich guseł. Wielokrotnie podkreślał to Kasprzak, a ja go za to szanowałem. Niestety po tej kontrmiesięcznicy zaczął zmieniać front. Na razie werbalnie, na spotkaniach, dopiero w grudniu poszedł na ostro, zajmując miejsce „pod krzyżem”, będące tradycyjną miejscówką smoleńskiego cyrku.

Wspólna sprawa

ORD w październiku stanęło pod banerem z przerobionym plakatem z filmu Ojciec Chrzestny, zamiast Marlona Brando była twarz Kaczyńskiego. Ze dwie godziny robiłem te zęby, żeby były jak w oryginale… W dolnym rogu umieściłem skrwawioną odciętą głowę kota.

W listopadzie zaplanowana była kumulacja, dziesiątego kontrmiesięcznica. Jedenastego na placu De Gaullea mieliśmy protestować przeciwko faszystowskiemu marszowi nienawiści, dla niepoznaki nazywanego marszem niepodległości. Zaplanowali to ci sami, którzy wiosną mnie tępili za banery „Precz z faszyzmem!”… Cóż, wspólna sprawa…

Maciej „Miki” Bajkowski
Zapraszam na Facebooka
Zapraszam na salon24.pl