Booze&Glory to londyńska, międzynarodowa grupa muzyczna, grająca muzykę z gatunku oi!.

Oi! to subkultura młodzieżowa, która wywodzi się z Wielkiej Brytanii z końca lat 70. XX wieku. Jest ściśle związana z muzyką punkową, a dokładniej z jej podgatunkiem zwanym street punk. Nazwa „Oi!” pochodzi od robotniczego slangu, używanego jako okrzyk lub pozdrowienie, a także została spopularyzowana przez piosenkę zespołu The Cockney Rejects „Oi! Oi! Oi!”.

„Blood from a stone” – kto „wypowiada się” w utworze?

Subkultura Oi! była odpowiedzią na bardziej artystyczne i polityczne nurty punk rocka. Jej celem było podkreślenie prostych, ulicznych korzeni tego gatunku muzycznego oraz solidarności z klasą robotniczą.

Podmiot liryczny jest typowym pracownikiem biura. Spędza w nim czas od poniedziałku do piątku, od 9 do 17. Jest to dla niego monotonne i męczące, dlatego kiedy wybija 17-ta, radośnie wychodzi z pracy i jak podkreśla – nie ma siły, która mogłaby go tam zatrzymać. Ów pracownik wie jednak, że to poczucie wolności jest złudne – czekają go kolejne dni, tygodnie i lata pracy. Dobitnie określa ten stan rzeczy „wyrokiem dożywocia bez szansy na zwolnienie warunkowe”.

Życie toczy się od weekendu do weekendu. Wówczas nasz, nazwijmy go, „Areczek”, rozpoczyna balangę, aby zapomnieć o prozie życia. Jest wówczas wolny… „na tyle, na ile może być wolny człowiek” (w jego sytuacji).

„Blood from a stone” – historia o wypaleniu

Podmiotem lirycznym w drugiej zwrotce jest barmanka, która w piątkową noc serwuje piwo robotnikom imprezującym po całym tygodniu pracy. Barmanka jest zmęczona, chciałaby już stąd wyjść i czeka, aż wybije dzwonek obwieszczający, że to już ostatnie zamówienie. Nie może jednak wygonić gości z lokalu, musi się do nich uśmiechać i być uprzejma.

Zarówno on, jak i ona, czują się wypaleni zawodowo, co podkreśla refren: „Daliśmy im pracę naszych mięśni/Ale oni chcieli naszych dusz/Chyba nie wiedzą/Że nie wyciśniesz krwi z kamienia” – to ostatnie wyrażenie to idiom, który można przełożyć na polski: „Z pustego i Salomon nie naleje”. Również teledysk podkreśla dobitnie tematykę utworu. Trzeba się tylko przyjrzeć i wsłuchać, żeby wiedzieć, że nie jest to prostacka piosenka o chlaniu.

Zderzenie dwóch perspektyw

Środkiem stylistycznym zastosowanym w utworze jest zderzenie dwóch perspektyw: barmanki i pracownika biurowego. Podczas gdy dla niego piątkowa noc jest okazją do melanżu, dla niej oznacza ona bardziej intensywną pracę. Warto podkreślić, że on musi wyrobić swoje 8 „dupogodzin”, czym czuje się znużony. Ona zaś nie jest pewna, o której skończy pracę – zależy to zapewne od tego, jak długo goście będą dopijać swoje ostatnie browary i jak wielki syf po sobie zostawią.

Warto dodać, że puby w robotniczych dzielnicach były ważnymi miejscami integracji i narodzin ojowej subkultury. W Polsce jest to o wiele mniej popularne, ponieważ trudno o jakiś tani pub. Jak już pisaliśmy, inflacja i gentryfikacja zrobiły swoje, a robotnicy piją w samotności…

Tutaj można jeszcze wspomnieć o takim zjawisku, jak weekend anxiety. Mając regularny czas pracy i jedynie dwa dni w tygodniu na odpoczynek, można czuć presję, by jak najlepiej je wykorzystać. Brak planów na weekend może frustrować, a z drugiej strony – ich planowanie potrafi zabijać spontaniczność i radość z wolnego czasu.

One thought on “O czym śpiewa Booze&Glory? „Blood from a stone” – interpretacja utworu.”
  1. oj, tak… z jednej strony fajnie jest mieć jakąś regularność w życiu, a z drugiej… to trochę upierdliwe, że człowiek musi odpoczywać w konkretne dni, a nie po prostu wtedy, kiedy ma na to ochotę i potrzebuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *