W nieprzyzwoicie gorące, piątkowe popołudnie, większość warszawiaków wybiera się nad Wisłę, poza miasto lub do rodzinnego domu (tu mowa o warszawiakach importowanych, takich jak ja). W ten piątek jednak, mimo dobijającego upału, całkiem sporo osób przyszło na wydarzenie Forum Dialogu Publicznego, aby posłuchać i podyskutować o tak zwanej klasie średniej.

Prelegenci

Do przyjścia, muszę przyznać, najbardziej zachęciła mnie obecność dr hab. Ryszarda Szarfenberga, gdyż na UW był on moim promotorem. Pozostałymi prelegentami byli: Piotr Ikonowicz, Łukasz Komuda (ekonomista), Joanna Średnicka (socjolożka), a dyskusję prowadziła prawniczka Małgorzata Kazulak. 

Frekwencja dopisała, co chwilę donoszono krzesła, ludzie przybywali stosunkowo tłumnie. Bo i tematyka ważka. Czym jest mityczna “klasa średnia”, za którą uważa się, bagatela, 70% Polaków? Kim są ci ludzie? I dlaczego jest ich aż tylu, skoro dane dotyczące ubóstwa mówią co innego?

Klasa średnia nie budzi wrogości

Jako pierwszy wypowiedział się Piotr Ikonowicz. Zwrócił uwagę na fakt, że w Polsce są zupełnie inne metody liczenia klasy średniej niż na przykład w Danii. Tam stosuje się twarde dane, tu- badania ankietowe. A większość ubogich ludzi nie chce przyznać, że ich sytuacja ekonomiczna jest kiepska, i zapytani “podciągają się” pod klasę średnią. Dlaczego? Bo społeczeństwo, jak twierdzi Ikonowicz, przesiąknięte jest neoliberalną propagandą, według której biedni sami są sobie winni. Wolą więc przedstawić się w ankiecie jako “klasa średnia”, choć lwią część swoich dochodów muszą przeznaczać na czynsz i nie mają żadnych oszczędności. Z drugiej strony, bogaci ludzie zaniżają w ankietach swoje dochody, bo wiedzą, że są niezbyt lubiani przez społeczeństwo. Bycie “klasą średnią” jest bezpieczne. Ten temat rozwinął jeszcze Łukasz Komuda.

Klasa średnia na minimum socjalnym

Czym jest minimum socjalne? Jak niejednokrotnie powtarzano nam na studiach, jest to kwota, która pozwala na przeżycie, ale i na zachowanie podstawowych więzi społecznych. W teorii powinna na nie wystarczyć płaca minimalna, w praktyce, jeśli ma się na utrzymaniu dzieci, pieniędzy może brakować. Co dwudzieste gospodarstwo domowe żyje pod progiem minimum egzystencji, czyli zagrożone jest biologiczne przetrwanie jego członków.

Łukasz Komuda zauważył, że wydatki na osławione 500+ kosztują mniej niż wydatki na cele militarne. 2/3 z klasy wyższej klasyfikuje się jako klasa średnia. Połowa klasy niższej klasyfikuje się jako klasa średnia.

Gdyby jako klasę wyższą liczyć osoby plasujące się powyżej drugiego progu podatkowego, wyszłoby, że stanowi ona 4% społeczeństwa.

Klasa średnia, tylko o niej słyszymy

5 milionów robotników fabrycznych. 5% gospodarstw domowych przymierających głodem. Jedna trzecia Polaków nieposiadających żadnych oszczędności.Nikt się z nimi nie liczy, nikt o nich nie mówi. Bo fajnie być klasą średnią. 

Piotr Ikonowicz słusznie podkreślił, że nawet indeks Giniego jest tutaj niemiarodajny, bo ludzie zawyżają swoje dochody. A niektórzy, jak wspomniałam wyżej, zaniżają. Kiedy “Nowy ład” miał odrobinę zwiększyć progresję podatkową, część klasy wyższej zaczęła się burzyć. I robili z siebie klasę średnią. 

Inflacja najbardziej dotyka najbiedniejszych, którzy większość dochodów przeznaczają na to, co najbardziej drożeje- prąd, gaz, żywność. A także paliwo, bo, nie zapominajmy, nie wszyscy mieszkają w mieście i mają dostęp do transportu publicznego, więc coraz częściej jazda autem staje się koniecznością. 

Mało który zespół badawczy zajmuje się problemem rozwarstwienia.

Przyczyna i skutek

Wyzysk, podkreśla Ikonowicz, jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem rozwarstwienia. Podczas, gdy mamy milion osiemset tysięcy pustych mieszkań, spekulanci i deweloperzy twierdzą, że reprezentują ogół Polaków, choć tak naprawdę na nich żerują. Nie mamy masowego budownictwa publicznego, 70% społeczeństwa mieszka w lokalach wybudowanych w poprzednim ustroju. Podstawowa potrzeba, jaką jest dach nad głową, staje się luksusem. 

Nic więc dziwnego, że zwiększa się liczba samobójstw- spora część z nich jest spowodowana biedą, długami, brakiem nadziei na poprawę swojego losu.

Ikonowicz wspomniał także o zjawisku korzystnym dla banków, czyli o wpędzaniu ludzi w spiralę długów. Potrzebował kiedyś pożyczyć od znajomego kilkaset złotych. Ów znajomy nie mógł wypłacić pieniędzy, bo wówczas musiałby naruszyć bankową lokatę, co oznaczałoby dla niego koszty. Efekt? Piotr musiał pożyczyć pieniądze. W banku. 

Klasa średnia głosuje

Dr hab. Szarfenberg zwrócił uwagę na modele piramidy społecznej. Wielu Polaków uważa, że najwięcej ludzi mieści się pośrodku.

W rzeczywistości piramida faktycznie przypomina piramidę, gdzie najwięcej jednostek jest na dole.

Co ciekawe, 50% badanych deklaruje, że zna kogoś bardzo bogatego. Jednocześnie, co dodam od siebie, “Raport o biedzie” Szlachetnej Paczki mówi, że jedna trzecia badanych nie zna nikogo, kto żyje w ubóstwie. Trochę to się kłóci z twardymi danymi. Ale jest na to proste wyjaśnienie: biedy często gołym okiem nie widać. 

Szafenberg wspomniał także, że wyborcy często głosują wbrew swojemu interesowi ekonomicznemu. Wierzą bowiem w slogany polityków mówiących o “wyższych wartościach”, np. o narodzie. Wyjaśnił także pojęcie “predystrybucji”, która, w odróżnieniu od redystrybucji, polega na działaniach państwa wpływających na pierwotną dystrybucję własności i pracy, a nie na uzyskany z tych źródeł dochód.

Klasa średnia, którą nie jesteś. Mechanizmy maskujące

Jak na socjologa przystało, najbardziej zainteresowała mnie część prowadzona przez Joannę Średnicką. Było to o mechanizmach psychospołecznych, które pozwalają zapomnieć o swoim kiepskim położeniu finansowym i poczuć się jak “klasa średnia”.

Po pierwsze, jest to przekonanie o harmonijnym środku układu społecznego.Jak wielokrotnie wspomniałam wyżej, ludzie lubią uważać się za klasę średnią, choć de facto do niej nie należą. Ta identyfikacja pomaga łagodzić dysonans poznawczy związany z własnym miejscem na społecznej drabinie. Wolimy nie myśleć o niepewności i groźbie ubóstwa. 

Po drugie, mamy różne, jak to określono, mechanizmy maskujące. Jest to między innymi przejmowanie stylu życia promieniującego od klasy średniej, ale także…nasze rodzime kombinatorstwo, które socjolożka uważa za polski kapitał kulturowy. Podobno ludzie z zagranicy zachwycają się, jak Polacy są w stanie przetrwać z takimi pensjam.

Przykłady mechanizmów kompensacyjnych to:

  • bezpłatna praca opiekuńcza, zwłaszcza kobiet. Na przykład: idziemy na prelekcję, dzieckiem opiekuje się babcia, a my nie myślimy o tym, że nie stać nas na wynajęcie opieki.
  • Korzystanie z pakietów opieki zdrowotnej typu Medicover czy Polmed, które czasami bywają oferowane przez zakład pracy- pozwala zapomnieć, w jakim stanie jest polska służba zdrowia. Sama korzystałam, gdy była taka możliwość, i w porównaniu z NFZ- niebo a ziemia. Ale gdybym miała chodzić prywatnie na te wszystkie wizyty- chyba bym zbankrutowała…
  • Kupowanie w drugim obiegu. I tu ciekawostka: Polska ma największą sieć szmateksów w Europie! Nazwa, niestety, nie padła. (Obstawiam któreś z tych: Gemma, Tania Odzież, Szmizjerka, Alpha).
  • Zatracenie się w bieżącej konsumpcji i naśladowanie stylu życia klasy średniej.
  • Zadłużenie. 

Podsumowanie

Z racji wykształcenia, powyższe tematy nie są mi obce. Mimo to, ta dyskusja poszerzyła moją perspektywę odnośnie klas społecznych w Polsce.

Po zakończonych prelekcjach miała miejsce ożywiona dyskusja na pokrewne tematy. Konkluzja była taka, by nie próbować na siłę przekonać ludzi, że nie są klasą średnią. Daje im to poczucie stabilności, niechętnie więc spojrzą prawdzie w oczy. Zamiast tego warto podkreślać, że większość jest wyzyskiwana przez mniejszość. I roztaczać pozytywną wizję sprawiedliwego społeczeństwa, które będziemy mogli zbudować, jeśli się zjednoczymy i zbuntujemy przeciw niesprawiedliwości!