Nie będą potrzebne represje i siła

Żeby rozbić nas pałowaniem

Bo w wielu z nas siedzi policjant

I dobrze spełnia swoje zadanie…

Tak śpiewał Dezerter już w roku 1989. A co mamy dzisiaj?

Ja, urodzona już ładny kawałek czasu temu, widzę tego „wewnętrznego policjanta” w… nie oszukujmy się, w większości osób.

Mniejsza już z sytuacjami, kiedy ludzie boją się dokonywać aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa i przestrzegają nawet bezsensownych przepisów z lęku przed represjami. Nie popieram, nie szanuję, ale rozumiem- też nie zawsze i nie na wszystko się odważę.

Gorzej, kiedy robisz zupełnie niezakazaną prawem rzecz, za którą konsekwencję ponosić będziesz, jeśli już, tylko ty- a ludzie dookoła ciebie trzęsą portkami, bo boją się, że oberwą rykoszetem. Albo, co gorsza, będą się musieli opowiedzieć po którejś ze stron.

Wracałam ja sobie kiedyś z protestu,

naziol pod kościołem św. Aleksandra próbował wyrwać mi flagę. Komentarze osób z bliskiego otoczenia? „PO CO PRZECHODZIŁAŚ KOŁO KOŚCIOŁA!?”. Może dlatego, że tamtędy prowadziła, urwał nać, droga na przystanek!!! Takie podejście to nic innego jak tzw. vicitm blaming, czyli obwinianie ofiary. Napisałam wtedy dość emocjonalny post na facebooku.

Takie przykłady można mnożyć i mnożyć. Nie zamiotłaś w stajni? Uuuu, trener się wkurzy. Nie ma znaczenia, że zamiotłaś, a ktoś potem wyprowadzał konia z boksu i rozniósł słomę, wszyscy na ślepo przyjmą wersję, że nie zamiotłaś, bo ktoś będący wyżej w stadninowej hierarchii tak powiedział. Dlaczego nie zrobiłaś tego, co drużynowa kazała? Nasz zastęp straci punkty! Nie ma znaczenia, czy się z tym zgadzamy, czy nie, masz robić co każą.

Krzyczysz słowa, których nie rozumiesz
Jak małpa powtarzasz to co zobaczyłeś
Jesteś nędzną kopią swojego wzoru
Powtarzasz schemat, którego się nauczyłeś

W szk*le to samo. W l**ceum cała klasa narzekała na nauczycielkę matmy. Dużo zadawała, szybko gadała, nie szło za nią nadążyć. Owa nauczycielka robiła na koniec semestru anonimowe ankiety, jak oceniamy jej pracę. Czy ktokolwiek napisał uprzejmie, że materiał omawiany jest zbyt szybko, nie dajemy rady? Ależ skąd… A potem latanie na 7:10 i poprawianie jedynek.

Pewnie bym nie pisała, ale jestem lekko wkurzona. Dostałam od czytelnika info o dość denerwującej sytuacji…

„Nie wolno…”

Otóż, wyobraźcie sobie młodą osobę LGBTQ, która w wyniku różnych zawirowań życiowych wynajmuje pokój w mieszkaniu readaptacyjnym, po znajomości, przez jedną z fundacji. Pewnego dnia, już po dobrych paru miesiącach, dowiaduje się, że nie może mieć w oknie tęczowej flagi. Kto tak powiedział. Fundacja? Nie. Właściciel mieszkania? Nie!

Absolutnie nikt tak nie powiedział.

Po prostu pewnego dnia, pod nieobecność tej osoby, przyszedł właściciel mieszkania i zapytał, czy sąsiedzi nie czepiają się o flagę. A współlokatorzy zdążyli już spanikować, że zaraz zostaną wyrzuceni z mieszkania, że fundacja się dowie, że „trzeba mieć bardziej społeczne podejście”. Otóż nie, społeczna postawa nie oznacza, że mamy się zawsze i w każdym aspekcie dostosowywać do innych. Wprost przeciwnie, nie uginając się przed czyimiś skostniałymi fanaberiami przecieramy szlaki i ułatwiamy zadanie innym nonkonformistom.

Osoba powiedziała, że dopóki nie porozmawia z właścicielem mieszkania osobiście, nie będzie nic z okna zdejmować. I zdejmie, jeśli usłyszy jakiś sensowny argument. Bo rozmowa przez wyolbrzymiających wszystko „pośredników” to nie jest rozmowa.

O tej sytuacji z flagą w oknie wspominam, bo to dość jaskrawy przykład trzęsienia portkami przed…

No właśnie, przed kim?

Przed jakimś wyimaginowanym, wyolbrzymionym aparatem władzy? Jest jedna ciekawa prawidłowość. Jeśli się czegoś boimy, upewniamy się po sto razy, czy aby na pewno nam wolno coś zrobić, nadmiernie płaszczymy się przed osobami będącymi wyżej w hierarchii- jest większe prawdopodobieństwo, że ktoś nam czegoś zabroni. Jeśli po prostu, naturalnie, robimy swoje- spora szansa, że inni również przyjmą to naturalnie. Nie wiem, jak to działa, ale przyciągasz do siebie to, czego się boisz.

Zauważyłam, że większość systemów i instytucji ukierunkowana jest na złamanie wolnej woli i samodzielnego myślenia człowieka. Ludzie mają klapki na oczach i apriorycznie przyjmują to, co jest odgórnie przyjęte (lub wydaje im się, że jest odgórnie przyjęte). Większość osób bezmyślnie broni statusu quo, nie zastanawiając się nad tym, że sami sobie tym szkodzą. Najgorsze, że często nie da się im tego wytłumaczyć, bo operujecie zupełnie innym aparatem pojęciowym i zupełnie inaczej rozumiecie pewne kwestie. Jak w tym obrazku, gdzie dwie brygady budowały tory kolejowe od dwóch stron, i te tory się nie zeszły.

Najbardziej jednak denerwują mnie ludzie przenoszący swój strach na otoczenie. Jesteś konformistą, bądź, jak już musisz, ale nie podcinaj innym skrzydeł.