Kryptonim Polska, głośna premiera ostatniego miesiąca, nie mogła pozostawić mnie obojętną.

Wiedziałam z wcześniejszych recenzji, że film jest o nacjonalistach, a także o relacji pomiędzy osobami z dwóch drastycznie różnych środowisk.

Ponieważ sama wpadłam kiedyś na pomysł podobnego scenariusza, a nie jestem reżyserem, stwierdziłam, że muszę na to pójść. Zebrała się nas piątka, wnieśliśmy swoje chipsy i colę, bo w kinie są ceny z kosmosu, i, wdychając rozpylony a powietrzu aromat popcornu, zasiedliśmy wygodnie w fotelach.

Po półgodzinnych reklamach i bawiącej do łez scenie wstępu naszym oczom ukazał się Staszek, główny bohater filmu „Kryptonim Polska”

Kim jest Staszek? Postać grana przez Macieja Musiałowskiego. Dwudziestolatek pochodzący z Białegostoku, z przeciętnej rodziny. Dawniej grywał w piłkę, ale przeszkodziła mu w tym kontuzja. Staszek pracuje jako dozorca na parkingu.

„Kryptonim Polska”, czyli interaktywny mem

I tutaj mamy pierwsze, niezbyt subtelne nawiązanie do internetowych memów. Gruby szef podjeżdża niezłą furą i rzuca memicznym tekstem „jak będziesz ciężko pracował, to za rok kupię sobie drugą”. Prośbę o podwyżkę zbywa standardowym „mam dziesięciu Ukraińców na twoje miejsce”, czyli już na początku mamy ukazany problem naszego społeczeństwa, jakim jest głupi narodowy szowinizm, używany do złamania jedności pracowniczej.

Staszek chce odłożyć na kawalerkę, ale nie ma na to szans i gniecie się w pokoju z młodszą siostrą, miłośniczką anime i k-popu.

Drugą pierwszoplanową bohaterką filmu jest Pola. Również pochodzi z Białegostoku, ale mieszka w Warszawie ze swoim chłopakiem (Antoni Królikowski). Nakrywa go jednak w łóżku z jakąś obcą dziewczyną.

Były już chłopak Poli odwraca kota ogonem i próbuje manipulować, bredząc coś o poliamorii jako „wyższym poziomie partnerstwa”. Zapomniał jednak ustalić tego zawczasu. I tu Naczelna w pełni sympatyzuje z graną przez Magdalenę Maścianicę postacią, gdyż sama miała wątpliwą przyjemność obcowania z podobnymi krętaczami.

Zdradzona Pola wścieka się i wraca do Białegostoku, zwłaszcza, że pracę i tak straciła…

Staszek zostaje wciągnięty przez swojego kuzyna Romana (Borys Szyc) do Związku Młodzieży Radykalnej, jawnie faszystowskiej organizacji. Nie jest do końca przekonany, ale zaczyna z nimi działać. Głównie dlatego, że ma wobec Romana pewien dług wdzięczności. Ich pierwszą wspólną akcją jest wyjście na piwo, gdzie w wyniku zbiegu okoliczności Staszek poznaje Polę.

Naziole poczynają sobie coraz śmielej. Mamy tu nawiązania do prawdziwych wydarzeń, jak urodziny Hitlera, palenie kukły Żyda czy zaatakowanie Turka, który prowadzi bar z kebabem.

Gdzie spotykają się dzielni chłopcy faszystowscy? Niespodzianka, na plebanii. Ksiądz doskonale widzi, co dzieje się pod jego dachem, ale udaje, że nie widzi. A może nawet to akcpetuje? Widząc narysowane na tablicy plany zamachu na synagogę sądzi, że jest to… hasło w kalamburach.

-Zamach na synagogę. Zgadłem?

-ksiądz myśli, że naziole grają w kalambury

W celu dokonania owego zamachu, narodowcy nawiązują kontakt z włoskim faszystą. I tu dochodzi do tragikomicznej sceny. Włoch ma śniadą skórę i przez lokalnych dresów omyłkowo zostaje wzięty za Araba. Trafia pobity do szpitala. Udają się tam koledzy z ZMR-u, oraz… białostocka Antifa. Pola jest przekonana, że Staszek przyszedł okazać solidarność z ofiarą nacjonalistycznego ataku, co kończy się pocałunkiem.

Jak długo Staszkowi uda się prowadzić podwójne życie?

Prawie wpadł, kiedy… Pola, w ramach badań do pracy magisterskiej, odwiedza kanciapę narodowców. Ich wódz deklaruje, że Polska ma być wolna, ale nie za bardzo, a Staszek udaje ospę i zasłania twarz kominiarką.

Polska powinna być wolna, ale nie za bardzo

-jeden z narodowców odpowiada na pytania Poli

Sytuacja w mieście staje się coraz bardziej napięta. Nabuzowani naziole idą na… kebeba, gdzie czepiają się Turka o puszczanie orientalnej muzyki. Dochodzi do bójki, w wyniku której jeden z nazioli obrywa nożem.

Dochodzi do demonstracji. Z jednej strony dzielni chłopcy z ZMR-u,  w koszulkach z napisem WHITE PRIDE, którzy krzyczą, że „Turas zaatakował polskiego patriotę”. Z drugiej strony członkowie stowarzyszenia Białystok Przeciwko Przemocy.

Obie strony przedstawione są karykaturalnie. Staszek stara się trzymać z boku, ale i tak trafia w awtazak. A dalej to już seria zbiegów okoliczności: tą samą suką jedzie Pola, dowiadujemy się, że ojciec Staszka jest policjantem, główny bohater zostaje uznany przez lewą stronę za podwójnego agenta, sprzymierzeńca i bohatera (bo jego koszulka WHITE PRIDE w praniu zafarbowała się lekko na różowo, co uznali za świetny prank). Narodowcy chcą wykorzystać tę sytuację, aby infiltrować swoich przeciwników politycznych.

Konflikt eskaluje…

Jak się zakończy? Nie będę zdradzać. Powiem tylko, że Staszkowi wreszcie otworzą się oczy.

Co sprawia, że film warto obejrzeć? Przede wszystkim świetna gra aktorska, zwłaszcza Borysa Szyca. Spodobało mi się również ukazanie relacji Staszka z rodziną. Rodzice orientują się, że z synem „coś się dzieje” i próbują w duchu uważności dowiedzieć się, co go trapi. Podejrzewają nawet, że jest gejem… Z siostrą często popada w drobne konflikty, co przy zamieszkiwaniu na niewielkiej przestrzeni jest nieuniknione. A, właśnie, mamy tutaj zaznaczone, co pcha młodzież w kierunku nacjonalizmu: bieda i brak perspektyw. Szkoda, że ten wątek później zaniedbano i akcja toczy się wokół relacji Staszka z kuzynem Romanem, czyli głównym nazistą.

Wartościowe jest również przesłanie, że każda eksterminacja zaczyna się od, pozornie, drobiazgów. Jeden z narodowców mówi o osobach LGBT, że są ideologią. A takie słowa przecież w debacie publicznej już padły…

Spodobało mi się również przełamanie stereotypów w jednej z końcowych scen. Uczestnik Parady Równości trafnie i szybko diagnozuje przyczynę unierchomienia ciężarówki.

(„Jaki alternator!? Klemy się utleniły!).

Jeden z koleżków Romana, Mariusz (w tej roli Karol Biernacki), być może jest osobą homoseksualną, choć oficjalnie takie podejrzenie nie pada. Aktor w subtelny sposób ukazał rozterki i zagubienie bohatera, który w ZMR-ze zaspokaja swoją potrzebę akceptacji i sprawczości, ale w zamian tłumi to, kim naprawdę jest.

Pokazano również powiązania skrajnych nacjonalistów z Kościołem i władzą.

Płonąca kukła Żyda symbolizuje chrześcijaństwo.

-wyjaśnia Roman Staszkowi.

Sam pomysł jest dosyć śmiały i ciekawy.

Uważam jednak, że niektóre sceny są przerysowane. Choćby imprezka narodowców w apartamentach MSW. Miało to na celu pokazać, że osoby „anty-LGBT” często są krypto. Ale jakoś niespecjalnie mnie to ich „gejparty” przekonuje. Roman jest narkomanem, nigdzie nie rusza się bez białego proszku, jak podkreśla, „produkcji krajowej”. Wciąga kreski nawet na plebanii. Nigdy jednak nie widać, by imały się go skutki uboczne zażywania.

Jeden z narodowców jest tak tępy, że aż dziwne, że potrafi się podpisać. Przesadzone? Ciężko powiedzieć, w szeregi takich organizacji zwykle nie wstępują orły intelektu. Wadą jest również dość płaska konstrukcja postaci. Są w większości dość papierowe i przewidywalne. Zupełnie, jakby reżyser chciał grać na emocjach, kontrowersjach i przedstawianiu rzeczywistości w sposób w dużej mierze czarno-biały. Z drugiej strony, ciężko przedstawić narodowców jako pozytywnych bohaterów.

No i bardzo mi żal, że twórcy nie uwypuklili przyczyn, dla których młodzi ludzie zostają nacjonalistami.

Nie wiadomo do końca, czy „Kryptonim Polska” zaliczyć do komedii, komedii romantycznych, dramatów czy filmów obyczajowych. Mamy tu wszystkiego po trochu. Z jednej strony to dobrze, bo i pośmiać się można, i o poważnych sprawach pomyśleć. Z drugiej, widz, wychodząc z kina, może mieć mieszane uczucia. Plakaty reklamowe sugerowałyby raczej komedię, ale czy naprawdę jest nam do śmiechu? Być może reżyser Piotr Kumik celowo chciał wywołać taki dysonans.

Ogólnie uważam, że „Kryptonim Polska” warto obejrzeć. Jest gorzką, momentami zabawną, a momentami przerażającą satyrą na współczesną Polskę.