Szanowny, obrzędowy panie „ministrze” Przemysław Czarnek

Pana obecność na placu Piłsudskiego nie była dla mnie zaskoczeniem. Miał pan prawo tam być prywatnie i wziąć udział w uroczystościach upamiętniających rocznicę wypadku lotniczego. Jednak wystąpił pan na obchodach jako przedstawiciel resortu edukacji wraz z delegacją i to trochę zmienia moje spojrzenie.

Jak Czarnek „dba” o dzieci uchodźców

Pan jako „minister” edukacji stoi na równi z ludem smoleńskim, który co miesiąc urządza obrzędy religijne oparte na opowieści, która zakłamuje wydarzenia i przemienia je w uniwersalną, niezmienną prawdę, popartą nikczemnością myśliciela z Żoliborza. Naiwnie myślałam, że pan jako „minister” edukacji zaapeluje do pomysłodawców nietrafnego pomysłu uruchomienia syren o zaprzestanie takich działań. Wydawało mi się to oczywiste w kontekście pańskiej troski o dzieci uchodźców, o której tyle pan mówił.

Myliłam się.

Pan po prostu dosłownie rozumie słowa, którymi witał ukraińską młodzież i dzieci. Jako gospodarz edukacji prosił, aby czuli się jak u siebie. Wycie syren sprawiło, że pańskie życzenie się spełniło. Poczuli się jak u siebie.

Straszenie straumatyzowanych dzieci uchodźców syrenami, nie miało dla pana żadnego znaczenia. Priorytetem było zadowolenie jednego, miałkiego człowieka. Mógł pan się temu przeciwstawić. Mógł pan choć raz pokazać, że w minimalnym stopniu zależy panu na spokoju i bezpieczeństwie dzieci, które goszczą w naszym kraju. Wiem, wiem….Wycie syren oznacza uznanie wypadku samolotowego z 2010 za najważniejsze wydarzenie historyczne od 1945 roku.

Czarnek i historia

Ta narracja zgadza się z podstawą programową nowego przedmiotu, który podobnie jak pan, jest hitem polskiej edukacji. Historia i teraźniejszość ma zastąpić wiedzę o społeczeństwie. Zagadnienia z najnowszej historii będą obejmowały lata od 1945 do 2015 roku. Historia już oficjalnie będzie lekcjami, mającymi budować silnego ducha patriotyzmu i kultywować katolicką pobożność.

Jad, który chce pan sączyć do świadomości nastolatków nie spełni swojej roli, bo nie żyją w czasach, gdy szkoła i podręczniki są jedynym źródłem wiedzy na temat świata.

Ten intelektualny gniot to istne vademecum prawdy obłąkanych. W podstawie pojawiły się treści o neomarksizmie, prześladowaniu chrześcijan, katastrofie smoleńskiej jako największej tragedii w powojennej historii Polski, a także zjawiska kryzysowe związane z imigracją, ekspansja ideologii „politycznej poprawności”, wielokulturowość, zagrożenia związane z nową definicją praw człowieka, rodziny, małżeństwa i płci, problem utrzymania tożsamości kulturowej.

No i oczywiście Unia Europejska jako projekt skazany na zagładę. No i z tą Unią Europejską wyszło trochę niezręcznie, bo nagle obóz rządzący stał się jej gorliwym zwolennikiem.

Smoleńsk był katastrofą, ale czy większą niż pacyfikacja poznańskiego czerwca 1956 roku, czy wydarzenia w kopalni Wujek?

Uznanie, że coś jest „największe”, to nic innego, jak zamknięcie dyskusji. Czas najwyższy panie szanowny zająć się żywymi. Niech pan przyjmie tę oczywistą prawdę, że zmarli nie są ważniejsi od żywych, którzy teraz walczą o życie, a ich dzieci są w polskich szkołach. Zatem czas popracować chociaż nad sobą, bo merytorycznie i tak nie ma pan nic do zaoferowania. Ale to nie jest problem. Wystarczy zatrudnić ludzi kompetentnych i znających się na działaniach, jakie trzeba podjąć, by zorganizować edukację dla dzieci z Ukrainy. Problemem jest pańska mentalność. Niech pan zatem przestanie wierzyć w wymyślone teorie spiskowe, bo wypadek lotniczy to nie zamach. Niech pan nie narzuca swojej wiary innym i przestanie organizować życie szkolne według swoich fanatycznych urojeń. Proszę spróbować uodpornić się na inność, bo szkoła to różnorodność postaw i poglądów.

Smutny pan Czarnek

Ja wiem. Pan cierpi, a przy tym umartwia siebie i innych. Niech pan nie donosi na innych, no chyba, że zareaguje pan na krzywdę dzieci molestowanych przez księży. Może lepiej niech pan zacznie wierzyć w ludzi i szanuje ich jakimi są. Niech pan cieszy się życiem. Więcej czyta, dąży do wiedzy i poznania otaczającego świata .To dobrze wpływa na mózg i myśli. Na koniec dam panu jedną dobrą radę. Powinien pan uczcić pamięć polskich, pomordowanych żołnierzy w Katyniu. Rozumiem, że nie przyszło to panu do głowy? W sumie to trudno się dziwić, skoro żyje pan w cieniu politycznej wiary smoleńskiej. Mam nadzieję, że jednak się pan zreflektuje na przyszłość i jako przykładny patriota, za którego się pan uważa, i w przyszłym roku złoży hołd w Katyniu. Bo chyba od 12 lat nikt z rządzących tam nie był? Prawda?

Proszę nie dziękować.

Pozdrawiam patriotycznego „ministra” Beata Molik