ŁAJNO W PROKURATORSKIEJ TODZE…

Tak jak Suski, Sasin lub Błaszczak są wizytówkami polityków Nowogrodzkiej. Jak Przyłębska, Pawłowicz i pieprzony komuch Piotrowicz są wizytówkami „dobrej zmiany” w naszym sądownictwie. Tak jak Daniel „Skurw*syn Ch*j Pierd*lony Brudna Pała Wszystko Mogę” Obajtek jest wizytówką PIS-dzielców rządzących spółkami SP. Jak Holecka, Adamczyk, Jakimowicz i Sakiewicz są twarzami PIS-owskiej propagandy. Tak Rafał Babiński, prokurator okręgowy z Krakowa (dziś już nawet prokurator regionalny) jest wizytówką i symbolem bolszewizacji. Bolszewizacji jakiej Ziobro i Święczkowski dokonali w naszej prokuraturze. Polska prokuratura ma dziś twarz Babińskiego. Wśród ponad 6 tysięcy polskich prokuratorów takich sprzedajnych kanalii jak on jest niewiele, pewnie nie więcej, niż 200. To raptem ok. 3%. Ale to właśnie tych 200 „poddanych” Ziobry decyduje o tym, jak obecnie postrzegamy niemal wszystkich przedstawicieli tego zawodu.

Wiadomo przecież, że do prowadzenia spraw o największym ciężarze gatunkowym, kontrowersyjnych i mających jakiś kontekst polityczny, zostają oddelegowane właśnie te kanalie… Nie ma dziś chyba w Polsce choć jednego śledztwa, w którym osobą podejrzaną byłby ktoś blisko związany z PIS, a zbieraniem dowodów jego przestępstwa zajmował się bezstronny i apolityczny prokurator. I to też pokazuje olbrzymią skalę przestępczości w partii rządzącej oraz ich paniczny strach przed poniesieniem odpowiedzialności, ale także zniszczeniem wizerunku partii „jedynych prawych i sprawiedliwych”. Naturalnym odruchem każdego niewinnego człowieka oskarżonego o jakieś przestępstwo jest chęć, aby „jego” śledztwo było transparentne oraz bezstronne i aby to śledztwo prowadził prokurator, co do którego obiektywizmu i rzetelności nikt nie ma najmniejszych wątpliwości… Dla człowieka uczciwego oddalenie zarzutów tylko przez takiego obiektywnego prokuratora ma sens i daje satysfakcję. Ale PIS-owcy na czele z Kaczyńskim nie są ludźmi uczciwymi i przyzwoitymi.

Są wielokrotnymi przestępcami i jest to wiedza powszechnie znana.

Wielu przestępstw dopuścili się zresztą na naszych oczach, nawet się z tym specjalnie nie kryjąc. Nie kryją się również specjalnie z tym, że śledztwa w sprawach ich przestępstw, o ile w ogóle zostały wszczęte, są zwykłymi „ustawkami”, w których chodzi o gmatwanie i ukrywanie, a nie żadne dochodzenie prawdy i stawianie zarzutów osobom winnym. Najlepszym przykładem takiej wręcz chamskiej i bezczelnej prokuratorskiej „ustawki” było śledztwo w sprawie „dwóch wież”. W którym Kaczyńskiego nawet nie wezwano na przesłuchanie…Możliwe, że są wśród polskich prokuratorów kanalie jeszcze większe, niż Babiński… Jeszcze bardziej sprzeniewierzające się swojemu zawodowi i honorowi, w sposób jeszcze bardziej bezczelny i ostentacyjny łamiące polskie prawo, zamiast strzec jego przestrzegania.

Mamy choćby Małgorzatę Bednarek (na zdjęciu), nazywaną „kadrową Ziobry”, byłą prokurator okręgową w Bielsku-Białej, z którego to stanowiska została wylana na swój PIS-owski ryj. Nie użyję w odniesieniu do tego „czegoś” określeń, jakich użyłem w niedawnym poście w stosunku do Przyłębskiej i Manowskiej, bo znów skończy się to 30-dniowym banem. Ale wesz to wesz… Po dojściu PIS do władzy została natychmiast mianowana przez Ziobrę i Święczkowskiego naczelnikiem śląskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej, chyba najbardziej „upisowionej” komórki w całej polskiej prokuraturze. To do niej trafia większość spraw, w których podejrzanymi są ludzie związani z opozycją.

Bednarek szybko się zasłużyła

bo wkrótce trafiła jako ważna prokurator bezpośrednio pod skrzydła knura Święczkowskiego w PK. Tu też ta gnida musiała się wyjątkowo wykazać, bowiem już w 2018 r. z rekomendacji neo-KRS wylądowała w Izbie Dyscyplinarnej SN. Z prokuratora przeistoczyła się w sędziego, tyle, że podczas rozpraw o uchylenie immunitetów niepokornych sędziów zachowuje się nadal jak prokurator.O gnidzie zrobiło się jednak głośno nie za sprawą represjonowania naszych sędziów, ale z całkiem innego powodu. To Bednarek wystąpiła z wnioskiem do TK o rozpoznanie, czy nakładanie przez TSUE zabezpieczeń (tzw. środków tymczasowych) jest zgodne z polską Konstytucją.

Prokurator Bednarek

W tej konkretnej sprawie ta suka jest podwójnie zmotywowana. Polecenie wystąpienia z wnioskiem do TK wydał jej oczywiście Ziobro, największy w Polsce wróg TSUE. Bez zgody Ziobry Bednarek nie miałaby odwagi nawet kichnąć. Wszystko, co osiągnęła w swojej 16-letniej karierze, pełnej sprzedawania się i robienia świństw ludziom, zawdzięcza właśnie „zeru”. Ale tu chodzi także o jej osobiste korzyści, bowiem wyrok TSUE o wprowadzeniu zabezpieczeń był związany z żądaniem likwidacji Izby Dyscyplinarnej SN, w której sędziną jest właśnie Bednarek. W chwili obecnej Bednarek żre z 3 koryt jednocześnie i wcale nie jest jej dość. Jeśli Izba zostanie zlikwidowana, największe z tych jej koryt zniknie. W lipcu 2021 r. TK wydał wyrok, oczywiście zgodny z oczekiwaniami Ziobry i Bednarek. Ale to tylko zaostrzyło konflikt z Brukselą o funkcjonowanie ID SN.

Izba w końcu zostanie pewnie zlikwidowana

ale Ziobro szybko znajdzie jakąś inną ważną funkcję dla Bednarek. I ona znów wypłynie na powierzchnię, jak każde gówno zresztą. Inną wizytówką prokuratury Ziobry jest Wioletta Jędrychowska-Jaros, „prokurator” z Miechowa. Która tak się zagalopowała w oczyszczaniu pewnego księdza z zarzutów o pedofilię i zwykły sadyzm, że próbowała z dziewczynki-ofiary zrobić sprawcę przestępstwa, a z owego klechy – ofiarę. Opisywałem już parokrotnie historię 12-letniej Marianny, setki razy gwałconej i okaleczanej przez zboczeńca w sutannie oraz to, co wyprawiała Jędrychowska-Jaros, byle tylko zbrodniarz uniknął kary. Wyprawiała przez 6 ostatnich lat, bo przestępstwa księdza-pedofila po raz pierwszy zgłoszono do prokuratury w Miechowie już w 2015 r.!

Pech Marianny i innych dzieci polegał na tym, że chwilę później PIS doszło do władzy, a Ziobro stał się zwierzchnikiem prokuratorów. No i jak na razie pedofil skutecznie unika odpowiedzialności, bo trudno za karę uznać przeniesienie go do parafii w woj. świętokrzyskim, które ostatnio stało się prawdziwym „eldorado” dla księży-pedofilów. Wspomniałem o Jędrychowskiej-Jaros tylko dlatego, bo jest ona jedną z kilkunastu (kilkudziesięciu?) prokuratorów, którzy na polecenie Ziobry zajmują się przestępstwami pedofilii kleru oraz, co nie mniej ważne, przestępstwami hierarchów kościelnych, ukrywających i tuszujących przestępstwa swoich podwładnych.

Można być pewnym, że tak jak nieprzypadkowo wypadkiem limuzyny Szydłowej zajął się osobiście prokurator okręgowy Babiński

tak do śledztw dotyczących pedofilii kleru oraz związanych z nimi działań biskupów oddelegowywani są wyłącznie zaufani prokuratorzy Ziobry, starannie wyselekcjonowani i wielokrotnie sprawdzeni. Dla Ziobry wzajemne relacje z biskupami i Rydzykiem stały się fundamentem walki o władzę na prawicy i dalszej kariery w polityce. O względy Episkopatu rywalizuje przecież właśnie z Kaczyńskim, toteż każde umorzone lub odwlekane w nieskończoność takie śledztwo to dla Ziobry zysk podwójny. Zaskarbia sobie wdzięczność biskupów, w tym także tych najważniejszych (Jędraszewskiego, Gądeckiego, Dziwisza, Nycza itd.), a jednocześnie w czasie prowadzonych śledztw zbiera kolejne „haki” na funkcjonariuszy kościoła.

Ale powracam do prokuratora Babińskiego i wypadku limuzyny beczki zjełczałego łoju z Brzeszcz. Kariera Babińskiego przypomina nieco drogę na szczyty wywłoki Przyłębskiej. Zresztą identyczną drogę „kariery zawodowej” zaliczyły w naszym wymiarze sprawiedliwości setki PIS-dzielców. W każdych innych warunkach i przy każdej innej, normalnej i uczciwej władzy nigdy nie wybiliby się ponad przeciętność. Gdyby nie „dobra zmiana”, to Przyłębska nie byłaby już dziś zapewne nawet sędziną, bo była sędziną beznadziejną. A jeśli byłaby, to w jakimś podrzędnym sądzie rejonowym. Przed 2015 r. Babiński nie był może aż taką karykaturą prokuratora, jaką Przyłębska była karykaturą sędziego On również nie miał żadnych szans na błyskotliwą karierę. Dojście PIS do władzy okazało się dla niego błogosławieństwem.

Dowody lojalności i bezwzględnego posłuszeństwa

swojemu pryncypałowi Ziobrze dał Babiński już w maju 2016 r. Wtedy to w Krakowie dokonano prawdziwej rzezi prokuratorów rejonowych i ich zastępców. W ciągu zaledwie 2 dni w aż 9 z 13 prokuratur odwołano szefów i ich zastępców. Decyzje o dymisjach podejmował oczywiście Ziobro, ale kandydatów do dymisji wskazywał Babiński, który przecież świetnie znał środowisko tamtejszych prokuratorów. Kandydatów na nowych szefów prokuratur, już mających odpowiednie poglądy polityczne i pełne zaufanie „dobrej zmiany”, też typował Babiński. Co zresztą otwarcie przyznawał: „Za roszady personalne osobiście biorę odpowiedzialność”.

Ziobro ich tylko zatwierdzał. Gruntownych czystek dokonano także w podlegającej już wówczas Babińskiemu krakowskiej Prokuraturze Okręgowej, jednej z najważniejszych w Polsce. Ale nie mniej zasłużył się Babiński kilka miesięcy później. Jego rola w „śledztwie” w sprawie wypadku limuzyny była nieoceniona, tak dla Szydłowej, jak i dla wizerunku PIS. Jeden diabeł wie, dlaczego na Nowogrodzkiej postanowiono obarczyć winą za spowodowanie wypadku młodego kierowcę Seicento… Przecież każdemu może się zdarzyć kolizja drogowa, także premierowi lub prezydentowi. Zresztą, to nie Szydłowa siedziała za kierownicą… Być może zadecydowała wręcz obsesyjna u PIS-owców chęć tworzenia własnego idealnego obrazu. Lub mitu partii skupiającej ludzi nieomylnych, nie popełniających żadnych błędów, także w ruchu drogowym.

A może decydujące znaczenie miały jednak pieniądze.

Rozwalona limuzyna kosztowała grubo ponad 2 miliony zł. Ktoś musiał ponieść koszty, bo opancerzone Audi, ze względów oszczędnościowych, nie miało wykupionego AC. Tak czy siak na Nowogrodzkiej postanowiono wrobić młodego, zastraszonego chłopaka z Seicento. A główną rolę w tym wrabianiu powierzono zaufanemu prokuratorowi Babińskiemu…Już od pierwszego dnia jego „śledztwo” przypominało festiwal cudów… Zastanawiająca była już zresztą sama decyzja o przeniesieniu postępowania do prokuratorskiego „okręgu” w Krakowie. Powinno być prowadzone w Prokuraturze Rejonowej w Oświęcimiu. Chodziło przecież o wypadek komunikacyjny, a nie wielokrotne zabójstwo. A wtedy nie było jeszcze taką normą, jak obecnie. Ziobro przenosił śledztwa z jednego miasta do drugiego, w zależności od interesu partii rządzącej.

Dziś już nikogo nie dziwi, gdy postępowanie prowadzone np. we Wrocławiu jest na jego polecenie przekazywane do „politycznych” prokuratur w Białymstoku, Katowicach lub Zamościu. W każdym razie szybkie oddanie wtedy „śledztwa” w ręce Babińskiego było pierwszym zwiastunem, że nie będzie chodzić o wskazanie tych naprawdę winnych kolizji. Na kpinę zakrawał już sam fakt, że w pierwszym przesłuchaniu kierowcy Seicento pozwolono uczestniczyć także funkcjonariuszom BOR, którzy dopiero co spowodowali kolizję. To tak, jakby świadka napadu na bank przesłuchiwać w obecności bandziora, który jest podejrzewany o dokonanie tego napadu. Potem było rozwiązanie przez Babińskiego zespołu 3 prokuratorów, który przecież sam wcześniej powołał do prowadzenia postępowania. Ale owi prokuratorzy jakoś nie chcieli zaakceptować wersji o całkowitym braku winy kierowców kolumny Szydłowej. Wielu świadków twierdziło, że rządowe limuzyny nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych.

Czyli nie spełniały podstawowego warunku, by można je było uznać za kolumnę pojazdów uprzywilejowanych

Jeśli zaś nie były uprzywilejowane, to nie miały prawa jechać tak, jak jechały. W dodatku część ze świadków zeznawała, że kolumna Szydłowej, przejeżdżająca przez Oświęcim w niemal każdy weekend, nigdy nie miała włączonych „bomb”. Prokuratorzy chcieli więc zbadać rzetelnie różne wersje przebiegu zdarzeń. Ale Babiński chciał badać tylko jedną. Nie miał już zresztą odwrotu, bo kilku prominentnych polityków PIS (m.in. Błaszczak) zdążyło już wcześniej publicznie oskarżyć kierowcę Seicento o spowodowanie kolizji. Niesfornych prokuratorów odsunięto więc od sprawy. Kiedyś może dowiemy się, jakim naciskom ich poddawano, by zmienili zdanie. „Śledztwo” zaczął osobiście i bezpośrednio nadzorować Babiński, co było, biorąc pod uwagę funkcję, jaką wtedy sprawował, wydarzeniem bez precedensu.

Żenujący festiwal prokuratorskich szwindli i oszustw trwał w najlepsze. Miesiącami nie udawało się np. ustalić, z jaką prędkością poruszała się kolumna. Nikt nie wierzył w oficjalną wersję, że było to przepisowe 50 km/h. Zniszczeniu uległy dowody w postaci zapisu z kamer monitoringu. Świadkowie wypadku, uczestnicy mitingu AA w pobliżu miejsca zdarzenia, byli w trakcie przesłuchań zastraszani i poniżani przez Babińskiego oraz jego pomocników. Przeprowadzano wywiady środowiskowe, zalecano badania psychiatryczne i zbierano materiały, które miały być dowodem na brak wiarygodności tych świadków. Tymczasem sprawa była oczywista… Ok. 10 świadków, stojących na chodniku 15 m od trasy przejazdu kolumny, nie słyszało sygnałów dźwiękowych. To znaczy, że tych sygnałów nie było.

Trudno tych sygnałów nie usłyszeć…

Gdy na ulicy przejedzie obok nas karetka pogotowia na sygnale, to później dzwoni nam w uszach przez ½ godziny. Osobny rozdział to zeznania uczestników zdarzenia. I właśnie o te zeznania jest teraz awantura. Prokurator Babiński w czasie procesu wnioskował o uznanie kierowcy Seicento za jedynego winnego kolizji. To znaczy, że Szydłowa i jej ochroniarze w „śledztwie” składali fałszywe zeznania. Moim zdaniem oni zeznawali prawdę, tym bardziej, że Babiński chyba już od początku znał prawdę. Prawdę znali także Kaczyński, Błaszczak, Kamiński i cała wierchuszka Nowogrodzkiej. Bo przecież BOR-owcy swoich szefów nie oszukiwali. Ale wszyscy działali w zmowie, wg napisanego na Nowogrodzkiej scenariusza. I w protokołach z przesłuchań sporządzonych przez Babińskiego znalazły się kłamstwa.

A Szydłowa i jej ochroniarze te protokoły potem podpisali… Tak czy inaczej dopuścili się ciężkiego przestępstwa zagrożonego karą nawet do 8 lat więzienia. A jednak wina Ziobry i Babińskiego jest znacznie większa. Choćby z racji sprawowanych przez nich funkcji i roli, jaką odegrali w „śledztwie”. No i dziś mamy do czynienia z prawdziwym prokuratorskim kabaretem lub błędnym kołem. Zresztą kolejnym już w ciągu ostatnich 6 lat. Ziobro i Babiński powinni już tydzień temu wezwać na przesłuchanie Szydłową oraz jej ochroniarzy. I albo wznowić stare śledztwo w sprawie wypadku Szydłowej, albo wszcząć nowe w sprawie składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa…

Tyle tylko, że Babiński musiałby w nim występować i jako prokurator, i jako podejrzany.

Czyli sytuacja podobna, jak w przypadku Ziobry, który w ciągu 6 lat dopuścił się kilkunastu bardzo poważnych przestępstw. Dowody na te przestępstwa Ziobry można znaleźć bez problemu. Przecież Ziobro sam przeciw sobie nie będzie wszczynać postępowania…

Dziękuję za uwagę.I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da…

JN v. JA czyli wasz Jacek Nikodem