Beata Szydło zeznawała nieprawdę.
Beczka zjełczałego łoju z Brzeszcz, najpoważniejsza kandydatka PIS na urząd Prezydenta RP w wyborach w 2025 r. Wzorowa katoliczka, której ust nigdy nie skalało kłamstwo. Beata Szydło, PIS-owski ideał kobiety, żony, matki i polityczki. Po złożeniu zeznań przez swojego ochroniarza na temat okoliczności słynnego wypadku w 2017 r., ma chyba spory problem… Gdyby beczka łoju (oraz jej ochroniarze) w trakcie śledztwa zeznała prawdę, już dawno jej kierowca zostałby uznany winnym doprowadzenia do kolizji.
Art. 233 § 1 kodeksu karnego:
„Kto, składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy, zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”
Dajcie człowieka, paragraf się znajdzie
Ale winnym został uznany kierowca Seicento. I jest to dowód na to, że beczka łoju i jej obstawa składali fałszywe zeznania. Od początku zresztą było wiadomo, jaki był rzeczywisty przebieg wypadku. Od początku było również wiadomo, że rzeczywisty przebieg wypadku zna zarówno ówczesny szef MSW Błaszczak. Jak i PIS-owski prokurator z Krakowa Babiński. Chociaż naprawdę zrobił bardzo wiele (m.in. odsunął od sprawy 3 swoich podwładnych), by prawda nie wyszła na jaw…
Oni również powinni odpowiadać co najmniej za przekroczenie uprawnień, utrudnianie śledztwa i namawianie do składania fałszywych zeznań… Pancerna limuzyna marki AUDI, wartości ponad 2 mln zł, poważnie uszkodzona podczas wypadku. Do dziś stoi i rdzewieje ma policyjnym parkingu. Dziś pewnie jej wartość nie przekracza 100-200 tys. zł. W myśl prawa koszty naprawy limuzyny spadają na winnego doprowadzenia do kolizji… Tyle w temacie.
JN v. JA czyli wasz Jacek Nikodem