Czołem, drodzy czytelnicy!

Witam Was w moim kąciku muzycznym. Długo się zastanawiałem, co by zrecenzować jako pierwsze na portalu Obywatela Wszechświata. Pomysłów wiele, płyt mnóstwo. Ostatnie wydarzenia, w szczególności wojna na Ukrainie skłoniły mnie do zrecenzowania płyty pewnego ukraińskiego zespołu heavymetalowego. Nazywa się on Gasoline Guns

Parę słów o zespole

Gasoline Guns powstał w 2013 roku w Czernihowie. Nazwa dość specyficzna, aczkolwiek pasująca do tego, co grają. Już na pierwszym pełnometrażowym albumie „Rust ’n’ Dust” zaserwowali fajny i przyjemny heavy metal mocno inspirowany muzyką innego zespołu, Motörhead. Na tej płycie znajdziemy zresztą całkiem zabawny cover „Ace of Spades”.

Natknąłem się na ten zespół zupełnie przypadkiem. Akurat przesłuchałem sobie albumy z kanału New Wave Of Traditional Heavy Metal na YouTube. I w którymś momencie na liście filmików proponowanych znalazłem miniaturkę z grafiką albumu „Motor Cult” grupy Gasoline Guns. Już sama okładka ukazująca samochód typu hot-rod ścigający się z pociągiem zapowiadała ostrą jazdę bez trzymanki. W moim odczuciu przypomina grafikę z „Orgasmatron” grupy Motörhead. Pomyślałem sobie: „Odpalę to sobie, może będzie ciekawie 🙂”.

Zawartość muzyczna

Na dzień dobry dostajemy wjazd z buta w postaci „Bourbon Burns”. Riffy ostre, choć melodyjne, bas i perkusja pędzą przed siebie. Wokal brzmi niczym krzyżówka Lemmiego z Tomem Angelripperem z kapeli thrashmetalowej SODOM. Bardzo mocny otwieracz. 

Drugi utwór, „Under Wicked Sky” to równie szybki pocisk. Mamy tutaj wykrzyczany refren, tnące riffy, pulsujący bas. Numer w sam raz na koncerty. Innymi słowy, kwintesencja stylu Gasoline Guns. Co więcej, do tego numeru nakręcono teledysk, który można znaleźć w serwisie YouTube.

Na trzecim utworze „Hell Thunder” zwalniamy trochę tempo. Niemniej jest dalej ostro i do przodu. Solówka przyzwoicie zagrana, a refren idealny do skandowania. 

Gasoline and Guns” jest swego rodzaju ukłonem w stronę hard rocka. Riffy melodyjne, bas wyrazisty, a refren aż się prosi, by zaśpiewać go razem z zespołem. 

Numer piąty, czyli „El Pistolero” to już heavymetalowy galop. Opowieść o rewolwerowcach to kolejny mocny punkt tej płyty. Solówki zgrabnie zagrane, a bas i bębny napędzają numer jak trzeba. 

Kolejna pozycja, „The Road Is A Snake” to najwolniejszy i najbardziej klimatyczny utwór w całym zestawieniu. Gitara akustyczna i tamburyn dodają takiego „westernowego” klimatu. Jednak z czasem riffy się rozkręcają i dalej mamy gitarowy galop. 

Numer 7, czyli „Nothing To Prove” to kolejny heavy rock’n’rollowy pocisk, z lekką nutą punk rocka. Te momenty przed refrenem, gdzie gitary trochę się „rozmywają” trochę mi przypominają wstawki z utworu „Inner Self” grupy Sepultura. A solówka zagrana jak trzeba – hałaśliwe, treściwie. 

Następny numer, „Wheels of Rust” może nasuwać skojarzenia z brytyjskim zespołem heavymetalowym Saxon. Nie tylko z uwagi na tytuł, ale również na taki „motoryczny” charakter kawałka. To jest taki kawałek stworzony do jazdy motocyklem czy samochodem. Taki hard rock okraszony heavymetalowym sznytem. 

Na zakończenie dostajemy „And That’s Why We Drink”. Taki heavymetalowy strzał z dodatkiem punka. Bas i perkusja gnają do przodu, a gitary tną i nie odpuszczają.

Podsumowanie

I tak oto zakończyła się heavy rock’n’rollowa opowieść. Co mogę powiedzieć o tej płycie? Jedno jest pewne. To solidny album heavymetalowy. Może nie wybitny, ale naprawdę solidny. Riffy są wyraziste, dużo jest melodii, solóweczki – lodzio miodzio. Bas natomiast odpowiednio wyeksponowany, w takim motorheadowskim stylu. Perkusja brzmi tutaj soczyście i wyraziście. Jeśli chodzi o wokalistę, to pasuje do całej koncepcji. Ochrypły, charczący, gardłowy wokal brzmi jak Lemmy czy Tom Angelripper. Brzmienie jest soczyste, wszystko hula jak trzeba i nie ma tutaj brzmienia jak kartofel, ziemniak, czy inna bulwa. Jeśli chodzi o grupy, mogące naprowadzić na ten album, to może wyżej wspomniany Motorhead, wczesny Tank, Saxon, belgijski Killer, ewentualnie AC/DC. Czyli takie heavymetalowe granie z domieszką hard rocka, a nawet punk rocka. To, co zaserwowali chłopaki z Gasoline Guns na tym krążku to kawał smacznego heavymetalowego mięcha przyprawionego bourbonem, whisky, piwem, spalinami i rock’n’rollem. Płyta została wydana dzięki uprzejmości Defense Records oraz Mythrone Promotion. Więc jeśli jesteście fanami Motörhead, Saxona, AC/DC, heavy metalu czy takiego klasycznego hard rocka, kupcie ten album, posłuchajcie, a nie pożałujecie!

Ocena: 9/10

Album do odsłuchu: