Drodzy Ewentualni Czytelnicy! Osiedle Przyjaźń się nie poddaje i ciągle pruje do przodu. Nasz osiedlowy Szopen skomponował aż trzy protest-songi, Trzaskowskiemu się nie udała koronacja, udało nam się za to wywalczyć nadzwyczajną radę miasta. I o tym będzie ten post.

Chciałabym wam opowiedzieć o sytuacji prawnej osiedla Przyjaźń i co dalej, ale problem jest taki, że sama tego do końca nie ogarniam. Postaram się jednak streścić, gdyż sprawa jest ważna. Jeszcze jak.

Osiedle Przyjaźń zostaje?

Podczas poprzedniej rady miasta, którą udało nam się zakłócić, radne Lewicy obiecały nam, iż będą wnioskować o zwołanie nadzwyczajnej rady miasta. Aby jednak się to udało, potrzebowały one zebrać wystarczającą liczbę podpisów. Udało się, a dopomógł… PiS.

Dziwnie mi to pisać, ale tak, PiSiory w końcu zrobiły coś przyzwoitego. Mimo całego mojego braku poparcia dla tej partii, zawdzięczamy im zwołanie sesji nadzwyczajnej.

Podczas poprzedniej sesji wiceprezydent Tomasz Bratek obiecał nam, że żadnych eksmisji nie będzie. Zrobił to jednak nieoficjalnie, podczas przerwy, mijając nas na schodach. Ale zrobił.

Naszą sprawą zainteresowało się wiele mediów, także ogólnopolskich. Miałam okazję wypowiadać się i do radia, i do telewizji (ale tych wypowiedzi później nie odsłuchiwałam, nie lubię brzmienia swojego głosu na nagraniach). Teraz, na radzie nadzwyczajnej, za namową towarzyszy swych odważyłam się wystąpić na mównicy.

Podszepty

Wśród wypowiadających się osób była znana działaczka lokatorska Zenobia Żaczek. Poruszyła kwestie reprywatyzacji, co później zostało jej wypomniane. Oskarżono nas, że, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało, „słuchamy podszeptów pani Zenobii” (WTF? co, niby własnych mózgów nie mamy?).

Wesprzyj naszą walkę o Osiedle!

Po Zenobii wypowiadałam się ja. Również w swoim przemówieniu zahaczyłam o reprywatyzację. Wspomniałam także, że osiedle jest łakomym kąskiem dla deweloperów i celowo było remontowane, by szybciej się zawaliło i można było teren sprzedać. APS zaś zarządzała osiedlem bardzo niegospodarnie (delikatnie rzecz ujmując).

Nie wstydziłam się również poruszyć tematu swojej niepełnosprawności. Otóż jestem teraz na zasiłku (nie należy mi się renta). Nie miałabym obecnie możliwości wynajęcia czegokolwiek na wolnym rynku. Oto moje przemówienie (nic nie poradzę, że mam wadę wymowy. Tusk też ma, a premierem został.)

Duże uznanie zdobyło przemówienie Dawida Sokołowskiego. Było bardzo merytoryczne i celnie punktujące poczynania władzy. Wspomniał on także o klubie Karuzela, który niby to jest niezdatny do użytku, a jednak ekipom filmowym się go wynajmuje. No i robił też za magazyn banerów wyborczych…

Dodam tu od siebie, że interesuję się urbexem i czasami wchodzę na różne fora. Stąd wiem, że podobno ktoś urbexował w Karuzeli i wnętrza są w nienaruszonym stanie. Obserwując je z zewnątrz i przez okno mogę potwierdzić, że wyglądają na zdatne do użytku. Ale podobno o zamknięciu klubu przesądziły względy pożarowe. Taaaaa, jasne. Pokazywali także zdjęcia z domków. Oczywiście te, na których widać odpadający tynk i popsute spłuczki. Nie pokazano za to zadbanych domków, które mieszkańcy wyremontowali sami. Trochę, jakby to były slumsy i patola.

(Ale że na osiedlu bywa wesoło, nie zaprzeczę - niektórzy robią syf, inni kradną mydło, oblewają pranie wybielaczem, wzywają policję bez powodu lub toczą długie batalie o prawo do używania pralki))

Przemawiał także mój sąsiad Szopen, autor osiedlowych protest-songów.

Na sali obrad pojawiła się również spora grupa przedstawicieli WSL – u.

Piotra Ikonowicza nie było, a to dlatego, że w tym samym czasie pojechał do Starych Babic, gdzie mieściła się firma wisząca naszemu ziomkowi pieniądze.

Zgadnijcie, kogo nie było?

Bałagan prawny

Z dziennikarskiego obowiązku postaram się streścić zamieszanie, które u nas panuje. Jak się pomylę, to sorry.

  • Akademii Pedagogiki Specjalnej skończyła się dzierżawa.
  • Osiedle przeszło pod zarząd Skarbu Państwa.
  • Skarb Państwa nie jest instytucją zajmującą się mieszkaniami socjalnymi i domami studenckimi.
  • Przez pewien czas nie wiedzieliśmy, komu płacić czynsz i ile.
  • Żeby było śmieszniej, mieszkańcy są tutaj na różnych podstawach: pokoje studenckie, mieszkania socjalne, domki profesorskie, a także mieszkania na wynajem, które – jak mówią – APS przyznawała w wyniku niejasnych machlojek, oczywiście swoim protegowanym.
  • No i są roszczenia, ale każdy kawałek osiedla ma inne. Nie jest wykluczone, że przez mój pokój przebiega granica dawnej działki osoby X i osoby Y.
  • Kaucja. Początkowo nie chcieliśmy pisać podań o zwrot kaucji, bo byłoby to równoznaczne z chęcią wyprowadzki. Teraz jednak sprawa przedstawia się inaczej: mamy zapewnienie, że eksmisji nie będzie (przynajmniej na razie). APS nie może tak po prostu przekazać naszych umów i kaucji Skarbowi Państwa.
  • Trzeba zgłosić się po zwrot kaucji, a później wpłacić ją ponownie, tylko nieco mniejszą (300 złotych). Tym razem jednak ma być to kaucja… bezzwrotna.
  • I w ogóle Osiedle Przyjaźń to ewenement na skalę krajową.

Konkurs

W skrócie – żadnych gwarancji nie mamy. Umowy zostaną przedłużone – ze studentami na 3 miesiące (a co potem?), z mieszkańcami i przedsiębiorcami na rok. Oburzenie wywołała wypowiedź wiceprezydenta Bratka, że przez rok nie zostaniemy wyrzuceni, a później miasto ogłosi… konkursy. Tak, o naszym dachu nad głową będzie decydował jakiś konkurs. Na jakich zasadach się on odbędzie – tego nie wiemy. Ogólnie wszyscy lawirowali, jak się dało. Podobno miasto ma również zapewnić pomoc psychologiczną dla mieszkańców osiedla. Wielu z nas mówiło bowiem o niepewności, jaką czujemy na co dzień i o poczuciu zagrożenia (zdaniem polityków, bezpodstawnym).

I tu muszę dać plusik Tobiaszowi Bocheńskiemu, że kontrował wypowiedzi Bratka i jasno opowiedział się za tym, że Osiedle zostaje i my też.

Wiadomo, że były to przepychanki PiS – PO, ale gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta, a w tym przypadku trzecim jesteśmy my.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *