W nocy z 5 na 6 grudnia 2021 r. miała miejsce bitwa między dwoma warszawskimi skłotami Syrena i Przychodnia. Jak to się stało, że skłotersi z dwóch sąsiadujących skłotów znienawidzili się i zaczęli ze sobą walczyć, nawet na cegły i petardy, czyli podstawową “broń” uczestników faszystowskiego marszu niepodległości przeciwko policji.

(Anty)faszyzm, a historia Polski

Żeby zrozumieć, jak do tego doszło, należy, zagłębić się w historię Polski od początków istnienia państwa do dzisiejszego świata. Każda bowiem epoka w dziejach kraju miała znaczący wpływ na rozwój zarówno polskiego antyfaszyzmu, jak i również faszyzmu.

Czasy starożytne, zanim pojawiła się Polska

Już od zarania dziejów ludzie walczyli między sobą o lepszy byt i rozwój, m.in.. o dostęp do pożywienia, wody i innych zasobów niezbędnych do życia. Z upływem czasu nadwyżki zasobów zaczęły być sprzedawane za pierwsze pieniądze. To nieprawda, że korzenie kapitalizmu sięgają przełomu XV i XVI wieku, gdyż rzeczywistym jego początkiem było pojawienie się handlu dobrami, niekoniecznie za pomocą monet. Toteż jego korzenie sięgają daleko w starożytność, a nawet paleolit – tzw. epokę kamienia łupanego.
W celu zdobycia nowych zasobów, ludzkie plemiona zaczęły toczyć między sobą wojny, w wyniku których wygrany stawał się hegemonem przegranego. W ten sposób plemiona, a potem ich członkowie ustawiali się w hierarchii, kto najbardziej, a kto najmniej ważny w grupie. Pojawiły się wówczas pierwsze nierówności między ludźmi. Często działo się tak, że przywódca plemienia narzucał swoim poddanym określone zachowania lub obyczaje (kult jednostki), a w przypadku niezastosowania się do zasad, zostawało się skazanym na śmierć, tudzież wygnanie, co w wielu przypadkach było równoznacznie ze śmiercią, tyle że powolną. Takie postępowanie jest jedną z głównych cech faszyzmu, zgodnie z maksymą: Jeżeli nie jesteś z nami, to jesteś przeciwko nam.

Średniowiecze, państwo Polan, drabina bytów, monarchia stanowa

W czasach wczesnego średniowiecza plemiona między Wisłą, a Odrą, walczyły między sobą o terytoria. Zgodnie z opisaną wyżej dygresją wygrany stawał się hegemonem przegranego. W ten sposób Polanie uzyskali przywództwo nad m.in.: Ślężanami, Pomorzanami, Mazowszanami czy Wiślanami. W następstwie chrztu Polski w 966 roku, Bóg stał się najwyższym przywódcą ludzi. Średniowiecze było czasem wielu sprzeczności, z których najbardziej dostrzegalną był spór o wyższość papieża bądź cesarza. Albowiem nawet św. Tomasz z Akwinu nie był w stanie jednoznacznie określić pozycji ani jednego, ani drugiego w tzw. drabinie bytów. W ten oto sposób wykształciła się w Polsce po trwającym prawie 200 lat rozbiciu dzielnicowym, monarchia stanowa, w której król był najwyższym sędzią, od którego wyroków nie było odwołania. Władca narzucał poddanym kulturę i obyczaje, a buntowników skazywano na śmierć. Taki ustrój państwa nosi znamiona faszyzmu.

Czasy nowożytne, demokracja szlachecka, upadek I RP, wielka rewolucja francuska

W czasach nowożytnych stopniowo zaczęła pojawiać się szlachta, nowa warstwa społeczna wywodząca się z dawnego rycerstwa. Stopniowo uzyskiwali coraz to większe przywileje, aż w końcu po śmierci ostatniego Jagiellona, Zygmunta Augusta w ramach tzw. wolnej elekcji, wybierali monarchę. Szlachcie podlegali chłopi, którzy byli zmuszani do coraz to większej pańszczyzny, darmowej pracy. Za ucieczkę z pola, tudzież z folwarku, groziła im kara śmierci. Nawet, jeżeli nie uciekali, to i tak nie mogli czuć się bezpieczni, bowiem szlachcic mógł praktycznie bezkarnie znęcać się nad chłopami.

Podczas gdy w I Rzeczypospolitej trwała w najlepsze demokracja szlachecka, na Zachodzie przywódcy rządzili państwami w sposób absolutny, mieli do dyspozycji znacznie liczniejsze armie, a nierówności społeczne były znacznie większe. W absolutystycznej Francji w wyniku olbrzymiej klęski głodu w drugiej połowie XVIII wieku nastąpił ogromny wzrost niezadowolenia w tzw. trzecim stanie, który wówczas stanowił około 99% ogółu ówczesnej ludności francuskiej. To nie samo niezadowolenie, ale olbrzymie zjednoczenie wokół chęci daleko idących zmian nie tylko ustrojowych, ale przede wszystkim w porządku zarządzania państwem, doprowadziło do wybuchu wielkiej rewolucji francuskiej.

W Polsce wówczas nikt nie myślał o jednoczeniu się przeciwko szlachcie, bowiem każdy był skupiony tylko na pańszczyźnie i nie myślał o organizowaniu buntu (na większą skalę). Co więcej szlachta również nie była w stanie się zjednoczyć, chociażby w respektowaniu zapisów Konstytucji 3 maja. Magnaci polscy zawiązali wówczas Targowicę, która w konsekwencji doprowadziła do drugiego i pośrednio trzeciego, ostatecznego rozbioru Polski.

Jeszcze a propos rewolucji, to ważna jest nie tylko faza rozpoczęcia, ale przede wszystkim faza utrzymania rewolucji zgodnie z jej postulatami. Jest to bardzo niełatwe, a dość często nawet niemożliwe zadanie. Wracając do wielkiej rewolucji francuskiej, Maksymilian Robespierre, jakobiński przywódca, w wyniku olbrzymich trudów rewolucji, popadł w depresję i paranoję, w następstwie których zaczął oskarżać swoich dawnych przyjaciół o zdradę. Tak się stało z ówczesnym przywódcą kordelierów, Georgesem Dantonem, który tuż przed zgilotynowaniem wypowiedział ważne, ponadczasowe słowa: “Rewolucja, jak Saturn, pożera własne dzieci”. Wielka rewolucja francuska nie zniosła starego porządku rzeczy, jednakże zmieniła myślenie wielu Francuzów, co utorowało drogę przyszłym rewolucjom i reformom społecznym w całej Europie Zachodniej w XIX wieku. 

Pod trzema zaborami, rewolucje 1830, Wiosna Ludów

Upadek I Rzeczypospolitej oprócz przynależności do państw zaborczych niczego nie zmienił w społecznym porządku rzeczy. Wciąż była szlachta, wciąż było duchowieństwo, wciąż byli chłopi. Wielu ludziom wydaje się, że kampania napoleońska przeciwko zaborczym monarchiom zagwarantuje Polsce odzyskanie niepodległości. Niestety, to błąd tak myśleć, gdyż, jak wiadomo, Napoleon Bonaparte wykorzystał Polaków do własnych celów (m.in. tłumienie powstania na Haiti), nie dotrzymując obietnic o niepodległości i ustanawiając (w wyniku pokoju tylżyckiego w 1807r.) Księstwo Warszawskie, będące państwem autonomicznym, namiastką państwa.

Epoka polskiego romantyzmu, którego jednym z założeń było cierpienie jednostki oraz sens życia, wynikający z martyrologii, również nie zmieniła w żadnym stopniu porządku rzeczy. Jedną z konsekwencji idei romantycznych w był wybuch powstania listopadowego w 1830 r. Powstanie od samego początku było skazane na klęskę, gdyż brało w nim udział jedynie mieszczaństwo, ale nawet nie całe. Pamiętne były odgłosy zatrzaskiwanych okiennic, podczas gdy powstańcy donośnie krzyczeli: “Polacy do broni!”. Sami przywódcy (m.in. Józef Chłopicki czy Jan Zygmunt Skrzynecki) nie wierzyli w powodzenie powstania. Każdy wie, jak to się skończyło. Dokładnie z takich samych przyczyn upadło powstanie styczniowe. Chłopi nie wzięli udziału w powstaniu w wyniku ich uwłaszczenia w połowie lat 60-tych XIX wieku. Ówczesny car Imperium Rosyjskiego, Aleksander II miał właśnie takowy cel. Samo uwłaszczenie, wbrew pozorom nie poprawiło sytuacji niczego nieposiadających chłopów. Niemający żadnych środków do życia “wolni najmici” (wiersz Marii Konopnickiej), byli skazani na biedę i nędzę. 

O obu tych powstaniach nie można powiedzieć, że choć trochę zmieniły społeczno-gospodarczy porządek rzeczy. Przyczyną nie była nie była stricte klęska powstań, tylko de facto to, że brał w nich udział niewielki odsetek polskiego społeczeństwa. I to jest zasadnicza różnica między powstaniem, a rewolucją. Powstanie jest zrywem do walki stosunkowo niewielkiej grupy społecznej o określone cele, natomiast najważniejszą ideą rewolucji jest przekonanie znacznej części (o ile nie większości) społeczeństwa do daleko idących zmian. Dlatego XIX-wieczne rewolucje w Europie Zachodniej (Francja, Belgia, itd.) przyniosły niewielkie, aczkolwiek znaczące zmiany społeczne. Długoterminową konsekwencją tychże rewolucji były stopniowe reformy praw obywatelskich. Dzięki protestom sufrażystek kobiety uzyskały m.in. prawa wyborcze oraz do nauki. 

Na ziemiach polskich znaczące zmiany społeczno-gospodarcze przyniosła tzw. rewolucja 1905 r. Więcej o tej rewolucji można dowiedzieć się z tekstu redaktor naczelnej pt. „Zapomniana rewolucja” dostępnego pod adresem: https://hi-in.facebook.com/mlodzidwudziestoletni/posts/890356491076217/. Zaborcy jednak skutecznie skłócali Polaków, ażeby ci nie mogli się zjednoczyć i tym samym utworzyć uchu na rzecz odzyskania niepodległości. Udało się ją odzyskać dopiero, gdy wszyscy trzej przegrali w I wojnie światowej. Toteż w 1918 roku Polacy wciąż wykazywali cechy społeczeństwa feudalno-stanowego, podczas gdy Zachód był już na etapie polemiki z zastanym porządkiem i niwelacji rozwarstwienia społecznego.

Początki faszyzmu i antyfaszyzmu, II RP

Po odzyskaniu niepodległości Polakom jedynie udało się wywalczyć swoje terytoria. W wyniku ciągłego skłócania przez dawnych zaborców nie byli w stanie ze sobą rozmawiać. Woleli bić się między sobą, walcząc o przywództwo. Ofiarą tychże starć padł 16 grudnia 1922 r. prezydent RP, Gabriel Narutowicz, który został zastrzelony przez Eligiusza Niewiadomskiego. W XX-leciu międzywojennym Polakom rewolucja (poglądowa) kojarzyła się z wprowadzeniem błędnie rozumianego komunizmu. Dlaczego błędnie? O tym można dowiedzieć się z poniższego posta Warszawskiej Formacji Anarchistycznej (link: https://www.facebook.com/fawarszawa/posts/2007204736120275). Dlatego nikt wówczas nie myślał o żadnej daleko idącej zmianie myślenia i podejścia do innych. Każdemu wygodniej było utrzymać relacje chłop-szlachcic, tudzież pan-poddany. Ludzie wówczas nie widzieli nic złego w dość młodym faszyzmie, który był przecież kwintesencją ówczesnego pojmowania porządku rzeczy.

Powstała w Niemczech w początku lat 30-tych Antifa (niem. antifaschistische aktion) była niefortunnie postrzegana jako ostoja owego, błędnie rozumianego komunizmu.

Antyfaszyzm w czasach PRL i na ówczesnym Zachodzie

Po wygraniu II wojny światowej wyłącznie przez ZSRR (Stany Zjednoczone były tylko pomocnikiem) podzielono Europę na dwa bloki: państw kapitalistycznych (Zachód) oraz tzw. państw socjalistycznych (Wschód). To nie narzucanie tzw. demokratycznych ideałów oraz wolności państwom Europy Zachodniej doprowadziło do marginalizacji ruchów faszystowskich, a działalność organizacji antyfaszystowskich doprowadziła m.in. do laicyzacji (zeświecczenia) społecznej oraz odrzucenia relacji chłop-szlachcic. We wschodniej Europie natomiast, będącej ostoją faszyzmu, ubranego w płaszczyk tzw. komunizmu, dominowała narracja zwycięstwa z hitleryzmem, obecny w społeczeństwie faszyzm nie był dostrzegany. Rodząca się na przełomie lat 70- i 80- Solidarność, przełamywała postrzeganie ludzi jako panów i podwładnych. Więcej o Solidarności ’80 można dowiedzieć się z książka Jana Sowy „Inna Rzeczpospolita jest możliwa”. Niemniej jednak późniejsze wydarzenia (nie chodzi o stan wojenny) obróciły wniwecz jej ideały.

Antyfaszyzm współcześnie

Po upadku totalitaryzmu w Polsce społeczeństwo myślało, że wreszcie jest wolne, nie potrafiąc precyzyjne jednak określić, czym jest wolność. Wyprzedawane wówczas było wszystko na lewo i prawo.

Lata 90-te w Polsce, początki faszyzacji

Upadek totalitaryzmu wbrew pozorom nie zagwarantował Polakom wolności. Owszem nie istniał już urząd cenzury, a każdy mógł prowadzić działalność gospodarczą. Jednak istniejąca tylko na papierze policja oraz inne “nierówności kapitalizmu wczesnego” z piosenki Kazika “Coście sk******ny uczynili z tą krainą” spowodowały, że w Polsce zapanowało coś na kształt prawa dżungli. Lepszy jest, kto jest silniejszy, a najlepszy jest ten, kto ma najwięcej pieniędzy. Taki stan rzeczy nosi znamiona faszyzmu, który eliminuje słabszych na rzecz silniejszych.

Kościół katolicki w olbrzymim stopniu wspierający opozycję w czasach PRL, w latach 90-tych został de facto zintegrowany z polskimi instytucjami państwowymi. Uchwalono konkordat, wprowadzono religię do szkół. Usiłowano również wprowadzić całkowity zakaz aborcji, usunięcia ciąży. Kościół stał się nienaruszalną i nietykalną instytucją – katolickim kultem jednostki. Prokuratura była zmuszona nawet umorzyć w 1997 r. postępowanie ws. Tadeusza Rydzyka, pod naciskiem jego wyznawców oraz faszystów z Młodzieży Wszechpolskiej. Pikietę pod domem prokuratora zorganizował Roman Giertych – restaurator Młodzieży Wszechpolskiej – nie wolno mu tego zapomnieć.

Pod koniec lat 80-tych w Polsce pojawili się skini, wyznawcy nazistowskiej ideologii, którzy m.in.: atakowali koncerty punkowe oraz samych punkowców (w szczególności na dworcach kolejowych i w pociągach). Wkrótce zaczęły działać pierwsze organizacje antyfaszystowskie, które: organizowały blokady marszy faszystowskich, rozpowszechniały prasę antyfaszystowską, tudzież zajmowały pustostany, celem zapewnienia mieszkania osobom potrzebującym (tzw. skłotowanie).

Rok 2010, dzisiejsze czasy

Od mniej więcej 2010 roku w Polsce obserwuje się radykalizację ruchów o charakterze narodowym lub skrajnoprawicowym. Warto zauważyć, że był to rok, w którym doszło do katastrofy smoleńskiej, w której zginął Lech Kaczyński, ówczesny prezydent RP. Od tamtego czasu systematycznie narastała radykalizacja nastrojów nie tylko w przestrzeni politycznej (Sejm i Senat RP), ale także na ulicy – tzw. miesięcznicach smoleńskich i ich kontrmanifestacjach. Od 2010 r. maszerują nacjonaliści w tzw. Marszu Patriotów we Wrocławiu oraz Marszu Niepodległości w Warszawie. Odpowiedzią na to ostatnie wydarzenie była coroczna organizacja Antyfaszystowskiego Marszu Niepodległości przez m.in. Antyfaszystowską Warszawę.

Po dojściu Prawa i Sprawiedliwości do władzy w październiku 2015 r. radykalizacja ta pogłębiła się jeszcze bardziej, albowiem wówczas zaczęto wspierać wszelkiej maści organizacje o charakterze nacjonalistycznym. Przejęta w ekspresowym tempie prokuratura zaczęła systematycznie odmawiać ścigania tzw. przestępstw z nienawiści na tle rozmaitych cech chronionych (narodowość, kolor skóry, orientacja seksualna). Przełomowym momentem była jesień 2016 r. oraz zima przełomu lat 2016/17. Wtedy bowiem zostały zawłaszczone przez partię państwowe media, takie jak: Telewizja Polska, Polskie Radio czy Gazeta Polska, które od tamtego momentu stopniowo stawały się partyjną tubą propagandową, m.in. do wychwalania pozycji Polski w świecie, tudzież … kryminalizacji opozycji. To był początek końca demokracji w Polsce.

Szczucie oraz nawoływanie do nienawiści przez ludzi i coraz większą liczbę instytucji związanych z rządem (w tym przejęte media publiczne) spowodowało radykalizację wielu grup społecznych w stronę faszyzmu. Zdecydowanie najbardziej ponurym efektem tych działań było zabójstwo prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza w styczniu 2019 r. podczas “Światełka do Nieba” w ramach 27-go Finału WOŚP. Ta “publiczna egzekucja” oraz przemówienie faszysty Stefana Wilmonta, zabójcy prezydenta, wstrząsnęły nie tylko całą Polską, ale także światem. Znaleźli się nawet ludzie związani z różnymi faszystowskimi ugrupowaniami, którzy “świętowali” morderstwo, obrzydliwie chwaląc się tym faktem w mediach społecznościowych. W następstwie feralnego zdarzenia, wszelkiej maści organizacje wolnościowie rozpoczęły kampanie przeciw mowie nienawiści, a media społecznościowie “zaostrzyły” zasady korzystania oraz tzw. standardy społeczności.

Opozycja wychodziła na protesty, lecz pierwotnie brały w nich udział osoby starsze lub w wieku podeszłym, które pamiętały czasy PRL-u i stanu wojennego. Dopiero Strajkowi Kobiet udało się zmobilizować młodzież do działania. Od tamtej pory udział młodych osób w protestach przeciwko partii rządzącej systematycznie wzrastał, aż w końcu podczas pamiętnych protestów w obronie praw kobiet jesienią 2020 r. średnia wieku uczestników wyniosła 18 lat!

Ciągłe finansowanie narodowych, a z czasem faszystowskich organizacji oraz ich rozwój spowodował zawiązywanie się antyfaszystowskich kolektywów, celem przeciwdziałania tym pierwszym ruchom. W skład tychże kolektywów wchodziły głównie młode osoby. Najwięcej takich antyfaszystowskich organizacji powstało w przeciągu dwóch ostatnich lat w wyniku m.in.: łamania praw osób LGBTQIA+; pamiętnej Tęczowej Nocy z 7 na 8 sierpnia 2020 r.; wyrokowi pseudotrybunału Przyłębskiej zakazującemu aborcję w przypadku letalnych wad płodu oraz utworzenie faszystowskiej Straży Narodowej Roberta Bąkiewicza – naczelnego, polskiego faszysty.

Co zaszło między warszawskimi skłotami?

Jako osoba bezstronna zaznaczam, że nie biorę niczyjej strony w konflikcie. Szczególnie, że trudno tutaj ustalić które osoby były faktycznymi winowajcami, ponieważ po zajściu oba skłoty opublikowały pełne skrajnych emocji oświadczenia.

Zanim przejdzie się do meritum warto tutaj podkreślić różnicę między kolektywem, a skłotem. Kolektyw to grupa ludzi działająca pod konkretnymi hasłami. Skłotem zaś nazywa się opuszczoną nieruchomość (pustostan), który został samowolnie zajęty przez ludzi z pewnego kolektywu (skłoterów). Pustostan staje się skłotem po wkroczeniu kolektywu skłotującego i przestaje nim być po opuszczeniu budynku przez skłotujący kolektyw.

Warszawski kolektyw Syrena został utworzony w 2011 roku, tydzień po brutalnym morderstwie (ze szczególnym okrucieństwem) Jolanty Brzeskiej, aktywistki na rzecz praw lokatorów oraz osób eksmitowanych z mieszkań na bruk. Pierwszym działaniem Syreny było zajęcie (zeskłotowanie) przedwojennej kamienicy – jednej z nielicznych ocalałych po powstaniu warszawskim – na warszawskim Śródmieściu przy ulicy Wilczej. Skłoterami byli pierwotnie ludzie, którzy zostali pozbawieni dachu nad głową, tudzież padli ofiarą ówczesnej, brutalnej polityki mieszkaniowej. Mniej więcej w tym samym czasie został utworzony Skłot Przychodnia, po przeciwległej stronie podwórka kamienicy Syreny. Pierwotnie oba te skłoty łączyła walka z faszyzmem oraz o prawa lokatorskie pod znanym hasłem: “Mieszkanie prawem, nie towarem”. Z czasem jednak w skłotach zaczęli mieszkać ludzie niebędący anarchistami, a ci zaczęli wybierać swoich liderów, przywódców, co stoi w sprzeczności z anarchizmem. Stopniowo anarchiści zaczęli się wyprowadzać, a ci którzy się sprzeciwiali byli szykanowani i wykluczani. Zaczęto stosować zasadę: “Jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciw nam”, czyli hasło wywodzące się z ideologii faszystowskiej! Efekt był taki, że warszawskie skłoty już dawno przestały mieć wiele wspólnego z anarchią, a były normalnymi domami mieszkalnymi.

Z powodu wcześniej opisanych relacji chłop-szlachcic dochodziło do sprzeczek, które często przeradzały się w słowne, a nawet fizyczne konflikty. Poszkodowani w tych konfliktach ludzie zaczęli szukali pomocy w innym skłocie, co tylko powodowało rozrastanie się konfliktów. Brak wystarczających umiejętności porozumiewania się powodował często siłowe “rozwiązywanie” nieporozumień. Nie pomagały nawet mediacje ze strony różnego rodzaju akcji lokatorskich (np. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów), bowiem skonfliktowani ludzie nie ufają sobie nawzajem, a tym bardziej innym osobom.

Apogeum konfliktów miało miejsce w nocy z 6 na 7 grudnia 2021 r. Wówczas eksmitowany został Dzmitri, Białorusin, który uciekł w 2016 r. przed prześladowaniami ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki. Na nagraniu, które zostało udostępnione, widać było, jak niebezpiecznie zachowywał się wobec osób, które usiłowały z nim porozmawiać. W końcu wraz z dziewczyną został wyprowadzony ze skłotu, a jego rzeczy osobiste zostały mu wydane niezwłocznie po opuszczeniu budynku. Godzinę później w akcie wendety pseudoanarchiści z kolektywu Przychodnia zaatakowali Syrenę przy użyciu niebezpiecznych narzędzi: kostka brukowa, gaz pieprzowy, koktaile Mołotowa i inne. Działacze Syreny nie byli w stanie powstrzymać agresorów i w obawie o swoje zdrowie (i życie) opuścili skłot, pozostawiając rzeczy osobiste. Te z kolei nie zostały im wydane przez ludzi, którzy zajęli kamienicę. Skłotu Syrena już nie ma ponieważ został opuszczony przez kolektyw Syrena. Jest to relacja postronnej osoby, niezwiązanej z żadnym ze skłotów, która była na miejscu zdarzenia feralnej nocy.

Pytanie brzmi jedno, dlaczego trudno opowiedzieć się po którejś ze stron konfliktu. Otóż po pierwsze, nie znamy dokładnych praprzyczyn zajść oraz po drugie, oba kolektywy opublikowały bardzo emocjonalne oświadczenia, wzajemnie się oskarżając, toteż trudno wysnuć na tej podstawie ciąg przyczynowo-skutkowy. Żeby rozwiązać zagadkę, warto popatrzeć w poprzednie dygresje w artykule. Wielu Polaków wciąż ma olbrzymie problemy z asertywnym wyrażaniem swojego zdania. Ludzie niezależnie od tego, czy są faszystami, czy antyfaszystami, mają olbrzymie trudności w porozumiewaniu się i często zapominają o trzech tzw. magicznych słowach: “Proszę, przepraszam, dziękuję”. To jest prawdopodobna praprzyczyna zdarzeń na warszawskich skłotach. Warto zauważyć, że nawet w dniu dzisiejszym nikt nie ma sobie nic do zarzucenia, a przecież wojna kolektywów antyfaszystowskich urąga powadze antyfaszyzmu i to już na poziomie elementarnym.

Druga kwestia, co z tym Białorusinem, Dzmitrym. Na filmie było widać, że to on dosyć nieobliczalnie zachowywał się wobec kobiet, które chciały z nim porozmawiać. Nie należy jednak pochopnie wyciągać wniosków, że to Dzmitri był agresorem, którego należało usunąć. Wcześniej był bowiem oskarżany o napaści na osoby trans, dlatego że jest transfobem. Ale czy aby na pewno? Otóż przyczyna mogła być zupełnie inna. Dzmitri, gdy około 2016 roku się wprowadzał, dostrzegł (w zarzewiu) konflikt między skłoterami i nie wiedział, co zrobić, za kim się opowiedzieć. Przecież dopiero co uciekł z Białorusi przed prześladowaniami i nie znał polskich realiów. Ba, nie musiał znać. Zamieszkał jednak na Syrenie i w końcu musiał się do tego ustosunkować. To mogło spowodować, że zaczął odnosić się bez szacunku do niektórych osób i szczerze mówiąc, nie dziwota. Jeżeli on nie był szanowany, to dlaczego on miałby szanować. I tu wcale nie musiało chodzić o to, że przyczyną konfliktu ze skłoterami była nieakceptacja osób o odmiennej tożsamość płciowej. Dzmitri prawdopodobnie mógł o tym nie wiedzieć. Transfobia mogła być tylko wymówką. Właśnie dlatego w swoim poście Ewa Andruszkiewicz, działająca w WSL, broniła Białorusina (link: https://www.facebook.com/ewa.andruszkiewicz.50/posts/4513292515374112), gdyż według niej, Dzmitri został de facto wciągnięty do konfliktu między “polaczkami”.

Natomiast białoruski Anarchistyczny Czarny Krzyż całkowicie potępił zachowanie Dzmitra wobec transkobiet z Syreny, ponieważ mimo wszystko eskalował napięcia między stronami konfliktu. Ponadto kolektyw Przychodnia twierdzi, że Dzmitry jest działaczem anarchistycznym i cały czas pada ofiarą systemu, i w Polsce i na Białorusi. Doniesienia te zdementował jednak białoruski ACK, twierdząc, że nie jest żadnym działaczem, a jedynie osobą potrzebującą dachu nad głową (link: https://www.facebook.com/anarchistyczny.czarny.krzyz/posts/4603505433070974). Pojawiły się również pod postami kolektywu Syrena komentarze, że Dzmitry wcale nie był więźniem politycznym i jeździ, kiedy chce na Białoruś, co jest oczywistą nieprawdą, gdyż tuż po przekroczeniu granicy zostałby niewątpliwie aresztowany, gdyż afiszował się z biało-czerwono-białą flagą wolnej Białorusi.

Trudności polskiej Antify

Dlaczego brak rewolucji spowodował utrzymanie relacji chłop-szlachcic? 

Właśnie dlatego polskiej Antifie bardzo trudno jest się zjednoczyć, o ile w ogóle jest to na chwilę obecną możliwe. Z kolei co roku 11 listopada polscy faszyści i naziści łączą się pod hasłem: “Bóg, Honor i Ojczyzna”, nawet pomimo tego, że jeszcze dzień wcześniej woleliby się pozabijać, tylko za to, że są kibolami drużyn piłkarskich, które “nie mają ze sobą zgody”. Dlaczego zatem faszystom w Polsce jest się łatwiej zjednoczyć? Odpowiedź jest prosta. Bo cały czas w polskiej historii dominowały ideologie (feudalizm, monarchia stanowa, demokracja szlachecka), które są bliższe faszyzmowi niż antyfaszyzmowi. W polsce nie było rewolucji, które mogłyby znacząco zmienić myślenie Polaków nt. porządku rzeczy. Jedynie rewolucja 1905 roku w niewielkim stopniu (aczkolwiek w jakimś) poskutkowała korzystniejszymi warunkami pracy oraz podejścia do ludzi. To jednak za mało, by mówić o zmianie myślenia.

Co jest nie tak ze słowem – Antifa?

W Polsce słowo Antifa wciąż błędne kojarzy się z bojówkami atakującymi wszystkich, którzy mieliby zostać uznani za niefaszystów. To jest nieprawda, bowiem Antifa jest akcją antyfaszystowską przeciwdziałającą faszyzmowi, w której skład wchodzą wszyscy ludzie o pogldach antyfaszystowskich. Szczególnymi zadaniami Antify jest walka z nienawiścią i wykluczeniem (w szerokim znaczeniu tego słowa) oraz obrona słabszych przed atakami faszystowskich agresorów (np. podczas demonstracji antyfaszystowskich). Wielokrotnie jednak spotkałem się ze stwierdzeniem, że Antify broniącej słabszych jest tylko 20%, a pozostałe 80% to sami bojówkarze. Słowa te wypowiedział jeden z punkowców na ostatnim Pol’And’Rock Festiwalu (2021 r.). Otóż w mojej opinii to 80% ludzi ma fałszywe przekonania, tudzież całe życie nasłuchało się bredni (stereotypów) o Antifie. Przecież z Antify jest każdy kto sprzeciwia się faszyzmowi. Można być albo jednym, albo drugim. Żadna filozofia.

Kraj przesiąknięty faszystowskimi relacjami

Relacje chłop-szlachcic, tudzież podwładny-pan istniały w Polsce już od samego zarania dziejów państwa. Jednak takie nierówności legitymizowane są przez ideologię faszystowską. Pomimo, że słowo faszyzm powstało dopiero w latach 80-tych XIX wieku, korzenie jego podstawowych założeń sięgają aż do wczesnej starożytności. W Polsce do dziś w życiu codziennym można się spotkać z przejawami faszyzmu wśród zwykłych obywateli.

Już będąc w szkole podstawowej widziałem, jak chłopcy na wuefie musieli ustawiać się w hierarchii, kto najlepiej gra w piłkę nożną. Ja, oczywiście często lądowałem na samym końcu, bo raczej nie interesował mnie futbol, a poza tym mieszkałem w okolicy, gdzie nie było żadnego podwórka do zabawy i trenowania futbola. Poza tym było podejście, że jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciw nam. Poniżano tych co byli niżej w tzw. hierarchii. Kto wykazywał inne cechy (zewnętrzne lub charakteru) niż większość grupy, ten od razy był szykanowany i wykluczany z otoczenia. Kto ich tego nauczył? Skąd to wynieśli? Od rodziców? Z podwórek? Z ulicy? Zachowania te przenosiły się z pokolenia na pokolenie, a wynikają bowiem z faszystowskich relacji chłop-szlachcic, podwładny-pan. Nauczyciele różnie na to reagowali. Jedni mieli to gdzieś, drudzy sprzeciwiali się temu za pomocą rozmów z rodzicami. W różnym stopniu było to skuteczne. W ogólniaku, do którego uczęszczałem, jest wciąż otwarcie praktykowany tzw. matematyczny kult jednostki. Tzn. każdy matematyk jest metaforycznym bogiem, któremu nie można się sprzeciwić. Natomiast w przypadku sprzeciwu od razu uczeń staje się celem matematyków, np. jest częściej pytany przy tablicy. 

Wielu ludzi jest nieświadomych posługiwania się mową faszystowską. Zdania: “Trzeba oczyścić ten dom z obcych tworów.”; “Tylko nasza jest święta racja.”, “Sprawiedliwość musi być po naszej stronie.”, “Jeśli nie jesteś z nami, to jesteś przeciw nam.” “Dajcie mi tego człowieka, znajdziemy na niego paragraf.”, to przykłady mowy wywodzącej się z faszyzmu.


Dlatego w takich warunkach powstawanie i utrzymywanie się organizacji bądź kolektywów antyfaszystowskich jest bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe. Potrzebna jest całkowita zmiana myślenia i podejścia do ludzi. Trzeba umieć rozmawiać, słuchać innych oraz nie oburzać się na coś, co uderza w czyjeś przekonania, tylko na spokojnie to sobie wyjaśnić. Obecnie polskie społeczeństwo jest na wczesnym etapie laicyzacji (odejścia od kościoła) oraz zmian m.in. w podejściu do ludzi, np. odrzucenia średniowiecznych relacji chłop-szlachcic. Polska Antifa ma szansę się zmienić, w końcu jedyna droga z dna prowadzi do góry.

Summa summarum, polskiej Antifie potrzebni są ludzie o mocnym charakterze, którzy potrafiliby pogodzić zwaśnione kolektywy, zaprosić je do uczciwego dialogu i, co najważniejsze, zjednoczyć antyfaszystów do walki z faszyzmem. Wtedy walka z faszystowskim złem byłaby skuteczna i to w znacznie większym stopniu.

5 thoughts on “Chłopi i szlachta, poddani i pany, czyli co jest nie tak z polskim antyfaszyzmem”
  1. Nie od dzisiaj wiadomo, że na warszawskich skłotach od dawna panowały „kółka wzajemnej adoracji” i nie ma tu znaczenia, czy było to na Wilczej, czy na Skorupki. Problemem ruchów lewicowych jest to, że niektórzy uważają się za posiadaczy monopolu na jedynie słuszną drogę działania „mój anarchizm jest lepszy niż twój”. To środowisko jest ogólnie mocno toksyczne, no i jeszcze te idiotyczne callouty i cancellowanie się wzajemnie. Rzyg. Mam lewicowe poglądy, ale nie widzę organizacji, w której mógłbym działać bez obrzydzenia…

  2. W Polsce nie ma silnej antify bo nie ma lewicy takiej „czystej”. Lewica (pseudo-Lewica raczej) zawiodła ( i zawodzi dalej). W latach ’90tych była taka nędza, pomieszana z silną propagandą pro-kapitalistyczną, że ludzie wpadli w pułapkę zdobywania pieniędzy ” po trupach ” stąd mało wspólnego działania a masowy indywidualizm. Media są też mistrzami kłamstw na temat diabolizowania antify (to kapitalistyczne media więc będą atakować tych, którzy im przeszkadzają najbardziej czyli niemiecki ruch antyfaszystowski, słynna „niemiecka antifa”). A przede wszystkim przedstawiają ją jakby była czarnym blokiem. Specjalnie mylą pojęcia a akcje samych Black blockerów też są mylnie opisane jako groźne dla ludzi (kiedy chronią lewicowe eventy i demonstrację i niszczą jedynie symbolicznie same symbole kapitalizmu). W Polsce osobiście BB nie widziałam ani razu… Ewidentnie coś jest nie tak bo de facto jeśli squatersi wyrzucają ludzi na bruk to już ręce opadają. Ja już podejrzewałam akcję jakiś służb albo państwowych albo miejskich żeby zdyskredytować ruch squaterski. Nie mniej, zachowanie Dzmitrieja a już później skandaliczny ATAK siłą i wyrzucanie ludzi na bruk przez mieszkańców Przychodni to obrzydlistwo nie lewicowośc / anarchizm.
    Nie mniej, zero tolerancji dla zachowań faszystowskich (rasizm, seksizm, lgbtqiapfobii, itd), podstawa którą jest walka z kapitalizmem (Rodzic faszyzmu), JEDNOŚĆ ponad podziały (zwłaszcza o pierdoły), organizowanie się w demokratycznych ugrupowaniach, demokratycznie działających i bez leaderów (szefów/gwiazd na „lewicy” ; jak ja ich kocham) nietykalnych.

  3. W Polsce nie ma silnej antify bo nie ma lewicy takiej „czystej”. Lewica (pseudo-Lewica raczej) zawiodła ( i zawodzi dalej). W latach ’90-tych była taka nędza, pomieszana z silną propagandą pro-kapitalistyczną, że ludzie wpadli w pułapkę zdobywania pieniędzy ” po trupach ” stąd mało wspólnego działania a masowy indywidualizm. Media są też mistrzami kłamstw na temat diabolizowania antify (to kapitalistyczne media więc będą atakować tych, którzy im przeszkadzają najbardziej czyli niemiecki ruch antyfaszystowski, słynna „niemiecka antifa”). A przede wszystkim przedstawiają ją jakby była czarnym blokiem. Specjalnie mylą pojęcia a akcje samych Black blockerów też są mylnie opisane jako groźne dla ludzi (kiedy chronią lewicowe eventy i demonstrację i niszczą jedynie symbolicznie same symbole kapitalizmu). W Polsce osobiście BB nie widziałam ani razu… Ewidentnie coś jest nie tak bo de facto jeśli squatersi wyrzucają ludzi na bruk to już ręce opadają. Ja już podejrzewałam akcję jakiś służb albo państwowych albo miejskich żeby zdyskredytować ruch squaterski. Nie mniej, zachowanie Dzmitrieja a już później skandaliczny ATAK siłą i wyrzucanie ludzi na bruk przez mieszkańców Przychodni to obrzydlistwo nie lewicowośc / anarchizm.
    Nie mniej, zero tolerancji dla zachowań faszystowskich (rasizm, seksizm, lgbtqiapfobii, itd), podstawa którą jest walka z kapitalizmem (Rodzic faszyzmu), JEDNOŚĆ ponad podziały (zwłaszcza o pierdoły), organizowanie się w demokratycznych ugrupowaniach, demokratycznie działających i bez leaderów (szefów/gwiazd na „lewicy” ; jak ja ich kocham) nietykalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *