Pensylwania. Rok 1886. Stan NY.

Każdego 1 maja odnawianie pracownikom fizycznym (niektórym) kontrakty na jeden rok.

W 1884 roku strajkiem, od 1 maja pracownicy wywalczyli 8 godzinny dzień pracy. Podobno towarzyszył im czarny kot…

Czarny, najeżony żbik, przez niektórych zwany kotem- symbol dzikiego strajku

3 maja, policja atakuje działaczy. Zastrzela anarchistów. Od 1889 roku oddajemy im hołd. To byli bohaterowie. Każde nasze prawo pracownicze, każde prawo socjalne, zostało osiągnięte przez walkę. Choćby presję społeczną. Ludzie umierali, żebyśmy mogli jechać na wakacje.

Dziś świętujemy, oddajemy hołd ludziom pracy. Bo nie żadnej pracy. Niewyobrażalny jest hołd dla pracy, dla Biedronki albo dla Amici gdzie panują takie warunki, że ludzie popełniają samobójstwa.

Nie wyobrażam sobie szczęśliwego święta „pracy” dla Amazon, gdzie kobiety musiały walczyć z tym żeby nie pracować w pieluchach tylko normalnie móc iść do ubikacji, gdzie wykańcza się ludzi psychofizycznie. Gdzie nielegalnie się wyrzuca z pracy związkowców. Którzy mają przechlapane aż do finalnej decyzji powrotu do pracy, bo oczywiście po 3 latach zwolnienie okazuje się nieuzasadnione. (Przykład Magdy z IP ,którą walczyła uczciwie, żeby ten koszmar zmienić). 

To święto ludzi odważnych.

To też święto ludzi którzy pracują w domu bo wychowują piątkę dzieci A 500+ nie starcza na pieluchy biorąc pod uwagę inflację nawet, jeśli Morawiecki twierdzi że jej nie ma, jakby to miało zmienić rzeczywistość. To święto tych, którzy zarabiają minimalną krajową ale za nią nie mają jak wynająć mieszkania ale przecież „do roboty idź, pracy jest tyle”.

To święto ludzi, dzięki którym funkcjonuje społeczeństwo.

To walka pracownic seksualnych. O to, żeby zamiast gwałtów i przemocy miały ochronę i mogły płacić podatki, jeśli życie je zmusiło do takiego wyboru. (Nie mówię tu o wcale nie zwalczanym ani zakazem ani pseudo policyjną pracą handlu ludźmi). To święto tych którzy walczyli od zawsze o swoje prawa.

I o prawa innych pracowników którym brak było odwagi, warunków, przekonań.

Żaden uprzywilejowany wyzyskiwacz z dobroci serca nie polepszy naszych warunków bytowych.

Nawet dla świętego spokoju. Kapitalizm ma swoje sprzeczności i będą wyciskać z nas resztki potu jak ze szmat, żeby potem je wyrzucić. Pracownicy walczyli, jak francuscy kolejarze, wspierani przez większą część społeczeństwa, że ” jeśli dzisiaj nie masz pociągu, to żebyś mógł to mieć jeszcze jutro”. Kiedy się strajkuje, traci się pieniądze, bezpieczeństwo (w każdym znaczeniu tego słowa). Kiedy inne pseudo związku układają się z dyrekcją jak nie z rządem i robią fajne paczki na święta z czekoladkami, w tym samym czasie łamiąc strajki, sprzedając działaczy i namawiając do pracy.

Nie każdy ma czas i siłę robić dzieciom sweterków z  ekologicznej wełny i wmówić że najlepsze są kotleciki z ziaren. Ci ludzie pracy wychowują dzieci pracując czasem po 16 godzin dziennie.Jedynym rozwiązaniem na ten syf jest solidarność. Nie po nic, choć to piękne hasło, skandyjemy „Solidarność naszą bronią” bo ” tylko pracownicy zjednoczeni są niezwyciężeni”. Konkurencja między pracownikami tylko rozsmiesza wyzyskiwaczy, którzy na tym korzystają. Pojedyncze strajki nie przynoszą odpowiednich rezultatów, każdy rzeczywiście kiedy już czuje, że nie ma wyboru, niby walczy o swoje ale niekoniecznie wspiera inne walki dyskryminowanych. 

Związki zawodowe są fantastycznym rozwiązaniem, aby tę świadomość potrzeby solidarności budować.

Bronić dyskryminowanych. Walczyć z niesprawiedliwościami. ŁĄCZYĆ WALKI.

Inicjatywa pracownicza jest radykalnym związkiem zawodowym, który, będąc w mniejszości, zawsze wspierał wszystkie walki pracowników o swoje prawa nie kryjąc swoich poglądów.

 Może niech dyrekcje sobie postrajkują i zobaczymy dzięki komu działa ten kraj i kto jest społeczeństwu potrzebny. Jak powiedział Jacques Prevert, wielki francuski poeta, „gdy śmieciarze strajkują, ci, którzy śmiecą, są oburzeni”. Bez tych którzy nam zaśmiecają życie damy radę. Dzięki demokracji bezpośredniej. Dzięki solidarności ludzi pracy.