W kręgach lewicowych, jedną z podstawowych wartości jest równość. Zarówno równość w odniesieniu do praw człowieka, jak i równość w odniesieniu do posiadania majątku. Z chęcią przyjrzałbym się analizie tej drugiej. Pojawiają się 2 wiodące nurty; wszystkim po równo, oraz wszystkim wobec potrzeb. Wywołuje to często konflikt ze środowiskiem liberalnym. Mnie w tym temacie zaintrygował sposób rozumienia samej kwestii pieniądza. Pieniądz jest potocznie rozumiany za wyznacznik wartości rzeczy; za kasę mogę sobie kupić samochód, telewizor, czy usługi stolarskie do remontu kuchni.
Równość, wartość, dług
I nieważne tutaj czy pieniądzem będzie tutaj gotówka, czy np. biżuteria czy karty MTG. Pieniądz wyznacza wartość- tak też zakłada znakomita większość teorii ekonomicznych. Mnie jednak nurtuje brak rozumienia pieniądza jako wyznacznika długu. Spójrzmy na to tak; gdyby wszystkie złotówki czy dolary oddać państwu, które je wypuściło, straciłyby one wartość. Dawno temu zepchnięta na bok i w niepamięć teoria Czartyjska zakłada że pieniądz jest wyznacznikiem długu. Długu jakie ma u nas państwo za naszą pracę. My tylko dysponujemy tym długiem. Państwo rozumiane jako organ zarządzający organizacyjny, ale też jako społeczeństwo, które je tworzy.
O pieniądzu trzeba myśleć i traktować go na oba sposoby równocześnie.
Wracając do głównego zagadnienia równości, widzimy, że temat dotyczy stosunku posiadanych i zarabianych pieniędzy do wkładu w rozwój społeczeństwa. Możemy zaobserwować że poczucie braku równości polega na poczuciu niesprawiedliwości w podziale pieniądza względem wkładu w społeczeństwo (naszą pracę). I tak pojawia się zestawienie budowlańca pracującego ciężko fizycznie po 12h dziennie z pensją 6000 zł miesięcznie, do influencerki pracującej z przyjemnością po 3h dziennie, z pensją 100 000 zł miesięcznie. Pojawia się zestawienie właściciela stacji benzynowej z pensją 50 000 zł miesięcznie, z kasjerką ze sklepu z pensją 3200 miesięcznie. Oczekując równości, musielibyśmy określić proporcjonalność wkładu i ilości pracy do otrzymywanych pieniędzy w każdym zawodzie. Pod uwagę też musimy wziąć stopień potrzebnego zaangażowania, żeby móc wykonywać dany zawód; np. budowlaniec musi być silny i wytrzymały fizycznie, a wyspecjalizowany grafik animacji komputerowej musi wcześniej kilka lat się szkolić i trenować. Czy określenie takiej proporcji jest możliwe? Teoretycznie tak, o ile każdy będzie znał swoją wartość i czuł, że podział jest sprawiedliwy.
Równość w dawaniu wszystkim wobec potrzeb lub po równo, nie da wymaganego poczucia sprawiedliwości.
Trzeba zawsze brać pod uwagę że dla pana Jana Kowalskiego liczy się przede wszystkim kariera i pieniądze, jest odpowiedzialny i prowadzi własną firmę, pracując po 16h dziennie. A dla pana Andrzeja Nowaka liczy się rodzina i przyjaciele. Nie liczy się ze swoim majątkiem, a na pracę poświęca 4h dziennie, nie angażując się specjalnie. Kwestia równości przez poczucie sprawiedliwości, może nigdy nie zostać osiągnięta przez ilość zmiennych. Nie zmienia to faktu, że dążenie do niej przez niwelowanie nadmiernego rozwarstwienia społecznego, rozwiązałoby wiele kwestii dyskomfortu i gniewu w społeczeństwie.