Pańskie oburzenie w Gdańsku, mieście wolności, pokazało, że nie może pan jeździć w takie miejsca, które panu nie służą.
Proszę zadbać o siebie i pomyśleć o swoim zdrowiu psychicznym.
Tak bardzo zbulwersował się pan edukacją seksualną, bo według pana demoralizuje ona uczniów, że wprawił mnie pan, jak zwykle, w stan głębokiego osłupienia.
Nic dziwnego, że nie podobają się panu takie programy prezentowane młodzieży, gdyż są niezgodne ze społeczną rolą kościoła.
Pan jest przede wszystkim katolikiem,
a „ministrem” przez pomyłkę, dlatego nie rozumie pan, że edukacja seksualna chroni dzieci przed wykorzystaniem.
Pedofilia w kościele pokazuje, do czego prowadzi brak edukacji seksualnej.
Seksualność człowieka panie szanowny, to klucz do wolności.
To wolność wyboru.
To wolność samostanowienia.
Nauka o własnym ciele i emocjach oraz stawianiu granic nie jest demoralizująca .
Trzeba uczyć dzieci i młodzież świadomości własnego ciała i jego ochrony, by potrafiły odpowiednio reagować na wszelkiego rodzaju ,,ciumkania”.
Pan jako „minister” edukacji i nauki zwalcza edukację i broni dostępu do wiedzy.
Czyż może być większy absurd?
To istna enklawa ciemnoty.
Po raz kolejny łamie pan konstytucyjne prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie
z własnymi przekonaniami, dlatego proszę nie powoływać się na Konstytucję, bo to dla pana zbyt trudna ustawa zasadnicza do interpretacji.
Zrobił pan z ludzkiej seksualności temat publiczny i postawił siebie w roli eksperta.
Jako pierwszy, nagi intelektualnie, seksuolog kraju, jasno postawił granice.
Tylko klocki, a później od razu małżeństwo.
Czy nauka niezgodna z wolą episkopatu jest zawsze dla pana demoralizacją?
Czy nie jest pan w stanie przyswoić żadnej wiedzy opartej na solidnych podstawach naukowych?
Zapewniam pana, że nie zostanie pan zbawiony, jeśli zablokuje wszelkie programy dotyczące edukacji seksualnej.
Ja wiem, że nauka o seksualności kojarzy się panu tylko z seksem.
Pozostaje mi panu tylko współczuć, bo to bardzo przykre, że ma pan aż takie braki edukacyjne.
Postaram się przybliżyć panu podstawowe wiadomości w zakresie edukacji seksualnej, której tak bardzo się pan boi.
Głowa do góry panie „ministrze”!!!
Nie taka edukacja seksualna straszna, jak ją episkopat maluje.
Higiena nie demoralizuje.
Kto panu taką krzywdę wyrządził?
Wiedza w tym zakresie jest niezbędna, aby
młodzi ludzie nie chodzili latami ze stanami zapalnymi, bólami podbrzusza, czy wszelkimi grzybicami, bo nie będą wiedzieć, że dzieje się coś niepokojącego.
Nie będą wpadać w panikę na widok oznak dojrzewania, niesymetrycznych jąder lub warg sromowych.
Będą rozpoznać, że ktoś chce nadużyć ich zaufania.
Nie będą używać wulgarnego slownictwa, określając narządy płciowe czy czynności seksualne.
Chłopcy nie będą się śmiali nerwowo na widok tamponów, podpasek i wkładek higienicznych.
Pańskie zakazy nie spowodują, że popęd seksualny zmaleje.
To tak nie działa panie „ministrze”.
Naprawdę.
Pan jest człowiekiem głęboko wierzącym.
Niech pan uwierzy w siłę nauki.
Przestanie się pan w końcu jej obawiać.
Szkoła musi nauczać zgodnie ze współczesną nauką.
To świecka instytucja więc nie może być oparta na demagogii, dokrtynach i gusłach, w które pan wierzy.
W co pan wierzy, to pana prywatna sprawa.
Pan stara się pokazać swoją władzę pełną cynizmu i arogancji.
Straszy nadzorem pedagogicznym, którego pan dokona rękami pańskich kuratorów.
W związku z tym chciałabym zapytać, jaki nadzór pedagogiczny mają lekcje religii w szkole?
Kto ma kontrolę nad przekazywanymi treściami?
Prawo oświatowe nie wskazuje nadzoru nad tymi lekcjami i to jest fakt.
Zatem dlaczego takie zajęcia odbywają się w szkole?
No panie „ministrze”!!!
Coś panu znowu umknęło.
Trzeba być konsekwentnym!!!
Skoro nie ma pan na to wpływu , to ja, jako rodzic wnioskuję o zakaz prowadzenia lekcji religii
w szkole.
Proszę działać i wydać polecenie kuratorowi zablokowania tych zajęć i usunąć tę demagogię ze szkół.
Wniosek nasuwa się sam.
Podważa pan swój autorytet.
Zatem, dlaczego człowiek bez autorytetu, bez znajomości prawa oświatowego, z poważnymi przywarami ma decydować o edukacji i nauce.
Pozdrawiam pana higienicznie.
Beata Molik