Dzisiaj wiadomy dzień i wiadomy powód, by o wiadomej godzinie (2137) strzelić kielicha i zaśpiewać wiadomą piosenkę. Moment… Czy dla każdego wiadomą?
Papieżomania lvl 2137
Kiedy zmarł Jan Paweł, byłam jeszcze małą dziewczynką. Pamiętam, że nawet na lekcjach niebędących katechezą było mówione o papieżu. Przedstawiano go zwykle w samych superlatywach, toteż wiele dzieciaków w wieku komunijnym marzyło, by wybrać się kiedyś na pielgrzymkę i go spotkać. Niestety, nie zdążyliśmy- największy z wielkich Polaków równo siedemnaście lat temu “odszedł do domu Ojca”.
Świat opanowało papieskie szaleństwo. W moim rodzinnym miasteczku była wielka msza na stadionie. Akademie w szkołach, plakaty, pełnienie wart honorowych. Niedługo potem, jak grzyby po deszczu, zaczęły pojawiać się papieskie pomniki. Niektóre tak szkaradne, że trudno uwierzyć, że nie postawiono ich dla jaj.
Sam Jan Paweł II jeszcze za życia poprosił, by mu żadnych pomników nie stawiać, no, ale kler jest bardziej papieski od papieża.
U nas również postawiono pomnik. Miał on imitować Giewont z krzyżem i spływającym po skałach wodospadem. Na południowym Mazowszu…
Santo subito i kwito!
Nie da się ukryć, że Jan Paweł II wywarł wielki wpływ na Polaków. Przedstawiano go jako przyjaciela i autorytet młodzieży, a także (sic!) wyzwoliciela Polski spod sowieckiej okupacji. “Santo subito” oznacza “Święty natychmiast!” i to hasło pojawiało się regularnie. Wierni żądali, by ich ulubiony papież został świętym. No i został tym świętym stosunkowo szybko, w 2014.
No i mieli Polacy swojego świętego. Może nie byłby otaczany aż tak wielkim kultem, gdyby nie to, że wcześniej papieży Polaków nie było. Odezwały się narodowe kompleksy. Jak już naszemu krajowi udało się “zaistnieć”, to dawajta, korzystajmy ile wlezie. Narodowa duma kazała nazywać imieniem Jana Pawła II szkoły, przedszkola, ulice, skwery, centra kultury, górskie schroniska, place, ronda, zakłady pracy, dworce, cmentarze, parafie, kremówki. Krytykowanie papieża naruszało jedność narodu, szargało świętości, chwiało podstawami porządku społecznego.
Jednak każda akcja wywołuje reakcję. I reakcją na nadmierny kult papieża stały się cenzopapy.
Cenzopapy na 2137 sposobów
Sama nazwa pochodzi z serwisu Karachan i datuje się ją na rok 2009. Zamieszczano, w celach wywołania oburzenia, kadry z filmów porno, zasłaniając pewne części ciała obrazkami z papieżem. Jak wskazuje Łukasz Korzeniowski, “cenzopapizm” jest zjawiskiem kontrkulturowym.
Cenzopapy mogą być różnego typu: memy, rymowanki, piosenki. Najpowszechniejszym rodzajem cenzopapy jest rymowanka w wołaczu, zaczynająca się zwykle od: „O ty Janie…”. Większość nie zawiera wulgaryzmów.
Inna odmiana memów zaczyna się od: „Toż to…”, „Co za heca” i tym podobnych wyrazów zaskoczenia na nowe papieskie wcielenia.
Można wyróżnić kilka przyczyn zjawiska cenzopapizmu:
1) Reakcja na nadmierny i bezkrytyczny kult papieża.
Po śmierci Jana Pawła II jakakolwiek krytyka jego postaci wywoływała oburzenie bądź negację. Ciężko było przypominać o Legionie Chrystusa, zakazie używania prezerwatyw (co sprzyjało epidemii wirusa HIV w Afryce), opowiadaniu się za zaostrzeniem prawa aborcyjnego, zmuszaniu zgwałconych Bośniaczek do rodzenia, kumaniu się z Pinochetem, destabilizacji konfliktu na Bałkanach, negowaniu założeń świeckiego państwa, wreszcie kanonizowaniu postaci wątpliwych moralnie czy ukrywaniu pedofilii w kościele.
Jak mówi jedna z zapytanych przeze mnie osób z czatu “Papaj w krainie delfinów”:
Całe cenzo to jest w zasadzie trzecia zasada dynamiki w aspekcie socjologicznym. Kult świętości jednostki w Polsce wokół JP2 jest czasami tak absurdalnie przegięty, że naturalną równowagą jest cenzo, które też jest absurdalne i głupie, ale obnaża irracjonalne podejście strony świętojebliwej.
2) Niezgoda na hipokryzję katolików.
Według statystyk, znaczna większość Polaków wyznaje wiarę katolicką. Praktycznie nie uświadczysz osoby, która nie lata ze święconką, nie stroi choinki, nie chrzci dzieci. Co nie znaczy, że nasze społeczeństwo jest pełne dobrych i pokornych chrześcijan, o nie! Polski katolicyzm jest jasełkowy, powierzchowny, praktykowany wybiórczo, bezrefleksyjnie i z przyzwyczajenia. Młodzież to widzi.
Cenzopapizm jest bowiem również linią podziału wiekowego. Ludzie dorośli i starsi, nawet niepraktykujący, prędzej oburzą się na cenzopapę niż zaczną się z niej śmiać. Młodzi ludzie znają kontekst i jest większe prawdopodobieństwo, że się zaśmieją- nawet, jeśli z zażenowaniem.
Co więcej, z czasem wychodzą na jaw ciemne sprawki największego z wielkich Polaków i nawet osoby wierzące dostrzegają, że nie do końca słusznie został świętym.
3) Subkultura “szkalujących”.
Anegdotycznie mówi się, że pierwsze pytanie do nowego więźnia brzmi: “Grypsujesz?”. Ten, kto cenzopapi, może spytać: SZKALUJESZ? Kiedy jestem na imprezie i o 21:37 ktoś zaczyna śpiewać Barkę, od razu widzę, że coś nas łączy! O tej porze na naszym sylwestrze wszyscy spontanicznie wyrwali się do tańca i śpiewu… Widać, że zapłonęła iskra porozumienia, gdy jedna osoba mówi: “O ty Janie borowiku…”, a druga dokańcza: “Rosnący w leśnym zagajniku”.
4) Po prostu-taki humor.
Mówi się, że powtarzany żart przestaje śmieszyć. Są jednak żarty, których elementem kluczowym jest powtarzalność. Choćby codzienny komunikat wojenny: “Stan na dzisiaj. Zełenski- żyje, Putin- jebany”. Albo strona “Czy był dzisiaj dzwon na S8?” która codziennie w ciemno pisze, że tak.
Pierwszą cenzopapę pokazał mi kolega w 2017. Była to piosenka, której nie radzę włączać osobom o wrażliwych uszach. Z początku wywołała niesmak. Później zaczęłam jednak odkrywać świat cenzopap i dowiedziałam się, jak wiele spośród znanych mi osób też “szkaluje”. Coraz bardziej mnie śmieszyły.
Z niektórymi spośród moich znajomych i przyjaciół mamy zwyczaj wysyłania sobie o 21:37 papieskich żartów. Często jest to własna twórczość.
Ostatnio owa twórczość oscyluje wokół tematyki wojennej.
I tym optymistycznym akcentem życzę wam miłego wieczoru.