No więc tak.
Arciom, o którym już pisałam nie doczekał się jeszcze sprawiedliwości. Specjalnie nas (redakcji) to nie dziwi, niemniej jednak chcemy tę sprawę opisywać dalej. Ile jeszcze takich aktualizacji przed nami, tego nie wiemy, ale obawiamy się, że sporo. Arciom wnerwiony jest i nie zamierza odpuścić. I bardzo dobrze.
Metro Warszawskie wcale nie zaprzecza, że incydent miał miejsce.
Skontaktowali się nawet z poszkodowanym w celu umówienia się na spotkanie. Wyznaczono termin oraz miejsce (stacja metra Nowy Świat). Po opublikowaniu reportażu w TVN, przedstawiciele metra stali się milsi, nadal jednak nie chcą udzielić odpowiedzi na proste pytanie: czy Metro Warszawskie popiera postępowanie swojego pracownika?
Zahaczając o to ostatnie słówko: ci z czytelników, którzy mnie znają, wiedzą, jakie mam podejście do kwestii pracowniczych. Krótko mówiąc uważam, że wszyscy jesteśmy ludźmi pracy i daleka jestem od “konfidencenia” na innych pracowników i robienia im problemów. Jestem związkowcem. Bronię innych pracowników. Nikomu nie życzę ochrzanu od kierownictwa, degradacji czy utraty pracy. W tym przypadku jednak na pierwszy plan wysuwają się uprzedzenia narodowościowe. Ten konkretny ochroniarz powinien odpowiedzieć za swoje zachowanie. Dlaczego Metro Warszawskie sp.z.o.o. nie wyciąga konsekwencji wobec swojego pracownika? Dlaczego jest przyzwolenie na przemoc?
Półtora tygodnia przed moją rozmową z Arciomem miała mieć miejsce jego ugoda z Metrem Warszawskim. Warto dodać, że Arciom posługuje się skrytką pocztową jako adresem korespondencyjnym. Jak co niedziela, 21-go listopada, tę skrzynkę sprawdził, a tam- pismo na temat umorzenia sprawy. Dzień później pojawiła się informacja, że metro warszawskie odwołuje spotkanie ze względu na “nowo powstające okoliczności”, w związku z czym spotkanie jest “bezzasadne”. Daty nadania owych pism wskazują jedno- sprawę umorzono jeszcze zanim enigmatyczne “nowe okoliczności” się pojawiły.
Nie jest to jedyna machlojka spółki.
Przedstawiciele Metra Warszawskiego utrzymują, że posiada ono ubezpieczenie na rzecz takich właśnie przypadków. Straty (rozbity telefon) wyceniono na 1500, co dla tak wielkiego przedsiębiorstwa nie stanowi dużej sumy. Firmą ubezpieczeniową jest tutaj Warta. Warta twierdzi jednak, że owszem, Metro Warszawskie posiada ubezpieczenie, ale oni pokrywają jedynie straty powyżej 5000 złotych, mniejsze pokrywa samo Metro. Czy tu naprawdę chodzi o pieniądze? Arciom twierdzi, że nie. Jego zdaniem, spółka nie chce precedensu przyznania się do winy. Sprawa ciągnie się wszakże od 11-go sierpnia. A pisma pozostają bez odpowiedzi…
Do tego kontrolerzy biletów- mimo, iż podczas samych czynności zachowali się w porządku- złożyli na policję wniosek o ukaranie ze względu na rzekome nieudostępnienie dokumentów. Są też zarzuty, że Arciom był agresywny i sam sobie rozbił telefon. Był przesłuchiwany. Przez tego samego funkcjonariusza, który nie chciał wcześniej przyjąć od niego zgłoszenia. No i dostał grzywnę, trzy stówki. Wyrok nie jest jednak prawomocny, ponieważ Arciom się odwołał. Sprawa w toku.