Dziś o 11:00 przed Ratuszem odbyła się konferencja prasowa środowisk przeciwnym Warszawskiej Strefie Czystego Transportu (SCT). W konferencji wzięli udział: Janusz Kunowski z strony NieDlaSTC.pl, Mariusz Rupp z inicjatywy Stopkorkom, oraz przedstawicielka ruchów lewicowych Joanna Miśkiewicz.
(Artykuł gościnny, śródtytuły i delikatna korekta od redakcji.)
SCT – kto za, kto przeciw?
Od 1 lipca wchodzi w życie Warszawska Strefa Czystego Transportu. Na początku konferencji zostały przedstawione wyniki najnowszego sondażu. Został on wykonany na zlecenie Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej przez instytut IQS na próbie mieszkańców Warszawy, a dotyczący poparcia dla SCT. Badanie zostało przeprowadzone w ostatnich dniach czerwca 2024.
Blisko połowa – 46% Warszawiaków jest przeciwnych wprowadzeniu SCT w Warszawie, 38% popiera to rozwiązanie, a 16% nie ma zdania.
Pokazuje to, że liczba przeciwników SCT w Warszawie przewyższyła liczbę jej zwolenników.
SCT = wykluczenie
Pierwsza głos zabrała Joanna Miśkiewicz, kandydatka w ostatnich wyborach samorządowych z listy Lewicy oraz działaczka na rzecz praw lokatorów Osiedla Przyjaźń. Zauważyła, że warszawski projekt SCT będzie miał wiele negatywnych konsekwencji dla najbiedniejszych mieszkańców Warszawy.
Warszawski Ratusz w żaden sposób nie zaadresował tego problemu stosując sztuczki retoryczne polegające na stwierdzeniu, że tylko niewielki odsetek ubogich ludzi posiada samochody. Dla lewicy mniejszości są ważne i martwimy się tym marginesem biednych ludzi, których ratusz zostawił na lodzie.
Według Joanny Miśkiewicz Warszawski Projekt SCT to strefa wykluczenia społecznego. Jej nieprzemyślana forma przyniesie wiele negatywnych skutków społecznych, takich jak na przykład alienacja osób starszych.
Wprawdzie Warszawski Ratusz wprowadził wyjątek dla seniorów, ale tylko dla tych, którzy posiadają samochód. A przecież emeryci nie żyją w próżni. Często korzystają z aut swojej rodziny, a także przy pomocy aut rodzina może ich odwiedzać z wnukami, albo dowozić zakupy.
Joanna Miśkiewicz uważa, że warszawski projekt SCT. to projekt fasadowy, który zasłaniając się ekologicznymi hasłami, tak naprawdę jest korzystny dla wielkiego kapitału.
Podróż z piątką dzieci? Powodzenia…
Następnie głos zabrał Janusz Kunowski, autor strony NieDlaSCT.pl, oraz ojciec piątki dzieci. Stwierdził, że dla rodzin wielodzietnych samochód jest narzędziem, które w wielu sytuacjach stanowi bardzo duże ułatwienie. Przytoczył swoją ostatnią wyprawę z Chomiczówki do Muzeum Narodowego. Podróż komunikacją miejską wiązałaby się z dwiema przesiadkami, co w przypadku podróży z dziećmi jest karkołomnym przedsięwzięciem.
Wprowadzenie SCT w praktyce ograniczy rodzinom wielodzietnym dostęp do oferty kulturalnej. Janusz Kunowski jest świadomy, że rodziny wielodzietne stanowią w Warszawie mniejszość. Zauważył jednak, że demokracja to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. Niestety Warszawski Ratusz w żaden sposób nie pochylił się nad rodzinami z dziećmi, nie wprowadzając nawet wyjątków dla osób, które podróżują autem w wiele osób, albo posiadają Kartę Dużej Rodziny.
Kilka ciekawostek motoryzacyjnych. Czy SCT to ekologia?
Na koniec głos zabrał Mariusz Rupp z inicjatywy Stop Korkom oraz kandydat z ramienia Bezpartyjni Samorządowcy. Zauważył, że strefa nie obejmuje jedynie starych pojazdów.
Według niego ZDM mija się z prawdą mówiąc o niewielkim udziale samochodów, ponieważ docelowo SCT ma objąć samochody benzynowe spełniające normy Euro 5 (<2014r ) oraz diesle Euro6dT (<2021).
Warto przy tym zauważyć, że w Berlinie do SCT mogą wjechać samochody benzynowe od normy Euro 1, oraz samochody z silnikiem diesla od normy Euro 3 jeśli przeszły modernizację. Dodatkowo Mariusz Rupp podkreślił, że obszar strefy nie jest mały, ponieważ jego powierzchnia jest zbliżona do wielkości Brukseli.
Mariusz Rupp podkreślił, że istota strefy oparta jest na błędnych założeniach, ponieważ ruch samochodowy nie ma istotnego wpływu na jakość powietrza. Tak zwane jeżdżące dymiące gruzy stanowią margines ruchu.