Trafiłem na zdjęcie przedstawiające mężczyznę naprawiającego swój samochód Volkswagen Typ-3 na jednej z ulic holenderskiego miasta. Samochód ten produkowany był od 1961 roku, a ponieważ tutaj stoi zepsuty, można wnioskować, że to zdjęcie pochodzi najwcześniej z połowy lat 60-tych XX wieku, choć równie dobrze mogą to być lata 70-te lub nawet 80-te. Wówczas taki widok w europejskich państwach był powszechny i normalny, bez względu na to, czy chodzi o Holandię, PRL, Jugosławię, Irlandię czy NRD.
Ale pomyślmy, co stałoby się dzisiaj, gdyby gdzieś w Europie ktoś naprawiał swój samochód na ulicy w ten sam sposób.
Przede wszystkim po krótkiej chwili przedstawiciele starszego pokolenia, ewentualnie młodzi gniewni uzbrojeni, zaczęliby się rzucać do mężczyzny naprawiającego Volkswagena, że uniemożliwia przejście chodnikiem. Zresztą naprawę najprawdopodobniej utrudniałby sznur przydrożnych słupków. Na pewno mężczyzna otrzymałby też mandat za zanieczyszczanie środowiska.
Przypomnę, że nawet w Polsce dzisiaj nie można nie tylko dokonać na ulicy skomplikowanych napraw samochodu. Nie można również wymienić sobie samodzielnie oleju na ulicy. Niemal wszystkie najazdy do tego przeznaczone poznikały z osiedli, choć kilkadziesiąt lat temu były na osiedlach bardzo powszechnym widokiem.
Brudny samochód na twoim podwórku
Mało tego, dzisiejsze prawo zabrania mycia własnego samochodu nie tylko na ulicy, ale nawet na własnej posesji! Z wyłączeniem sytuacji, kiedy posesja ma specjalnie zaprojektowany odpływ opłuczyn.
Ale to nie koniec. Dziś nie można nawet w sposób legalny skrobać szyb w samochodzie przy włączonej dmuchawie na szybę, a co za tym idzie, przy włączonym silniku dłużej niż minutę. To też zagrożone jest mandatem z powodu rzekomego zanieczyszczania środowiska spalinami. Można natomiast stać kilkadziesiąt minut w korku z włączonym silnikiem, gdyż to według prawa nie powoduje już zatruwania środowiska.
O co konkretnie chodzi mi w tym wpisie – daliśmy sobie odebrać w kilkadziesiąt lat bardzo dużo wolności. Bardzo dużo, a często nawet nie zauważamy tego, jaka jest tego skala. Sam jeden zakaz mycia samochodu na posesji czy dokonywania napraw auta na ulicy niby jest sprawą drobną. Jednak mnogość zakazów sprawia, że sumarycznie wolność odebraliśmy sobie w sposób bardzo znaczny i dotkliwy.
Osobiście uważam, że poszło to w bardzo złą stronę i nie tak powinien wyglądać w teorii wolny świat.
Artykuł autorstwa Mikołaja Chimiaka, zdjęcie również pochodzi od niego. Publikacja za aprobatą autora.
Śródtytuły i delikatna korekta po stronie redakcji.